Recenzje STEINS;GATE 0
Jeśli nie możesz ocalić tego, kogo kochasz... Jak możesz ocalić ludzkość? Kontynuacja kultowej powieści wizualnej. Poznaj alternatywną linię świata STEINS;GATE.
Identyfikator aplikacji | 825630 |
Typ aplikacji | GAME |
Deweloperzy | MAGES. Inc. |
Wydawcy | Spike Chunsoft Co., Ltd. |
Kategorie | Single-player, Osiągnięcia Steam, Steam Cloud, Częściowe wsparcie kontrolera, Karty kolekcjonerskie Steam, Remote Play na telefonie, Remote Play na tablecie |
Gatunki | Przygodowe |
Data premiery | 8 Maj, 2018 |
Platformy | Windows |
Obsługiwane języki | English, Simplified Chinese, Japanese |

307 Łączna liczba recenzji
278 Pozytywne recenzje
29 Negatywne recenzje
Bardzo pozytywna Ocena
STEINS;GATE 0 otrzymał łącznie 307 recenzji, z czego 278 to recenzje pozytywne, a 29 to recenzje negatywne, co daje ogólną ocenę „Bardzo pozytywna”.
Wykres recenzji
Powyższy wykres ilustruje trend opinii o STEINS;GATE 0 na przestrzeni czasu, ukazując dynamiczne zmiany w odbiorze gry przez graczy wraz z wprowadzaniem nowych aktualizacji i funkcji. Ta wizualizacja pomaga zrozumieć odbiór gry i sposób, w jaki ewoluowała.
Najnowsze recenzje Steam
Ta sekcja przedstawia 10 najnowszych recenzji {name} na Steam, prezentując mieszankę doświadczeń i opinii graczy. Każde podsumowanie recenzji zawiera całkowity czas gry oraz liczbę pozytywnych i negatywnych reakcji, wyraźnie ukazując opinie społeczności.
Czas gry:
1488 minut
[Niniejszy tekst zawiera spoilery.]
Prequela przygód zwariowanej grupy przyjaciół z Akihabary wyczekiwałem z wielkim utęsknieniem. Jedynkę do dziś uznaję za grę z najlepiej napisaną historią traktującą o podróżach w czasie.
Strasznie zżyłem się z bohaterami Laboratorium Gadżetów Przyszłości, dlatego nie mogłem oglądać Okarina, który poddał się i dał umrzeć miłości swojego życia, Kurisu. Z szalonego naukowca stał się martwy za życia i chyba tylko spotkaniu z Maho, specjalizującej się w dziedzinie sztucznej inteligencji, zawdzięcza to, ze nie postradał zmysłów. Okazało się, że legalna loli-naukowiec pracowała kiedyś wspólnie z Kurisu-tiną. Wraz z szefem zaproponowali mu przetestowanie autonomicznego systemu komputerowego, który oparto no wspomnieniach Makise Kurisu o nazwie Amadeus. Jest to ukłon twórców w stronę genialnego austriackiego kompozytora, Mozarta.
Tak mniej więcej wygląda prolog do całej historii, historii, którą już kiedyś byłem ukończyłem i chciałem o niej jak najszybciej zapomnieć. Gra była krótka, nowy strój mojej kociej ulubienicy, Faris, doprowadzał mnie do szału, a złe zakończenie, którego doświadczyłem, pozostawiło w moim sercu wielką dziurę niezadowolenia.
Lata mijały. Im więcej kończyłem od tamtego czasu gier z gatunku visual novel, tym bardziej mierziło mnie samo wspomnienie o Steins;Gate 0. To nie było to na co czekałem kilka lat.
Dopiero gdy pograłem trochę w Steins;Gate: Linear Bounded Phenogram powoli wracały najlepsze wspomnienia dotyczące Okarina, Faris, Mayuri, Suzuhy, Daru i reszty. Postanowiłem wtedy, że wrócę do SG0, żeby dokończyć z nią niezałatwione sprawy.
Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że Steins;Gate 0 okaże się kolejnym argumentem w pewnej dyskusji, którą toczyłem kiedyś z kolegą. Stwierdził on, że graczom gry wideo podobają się najbardziej podczas pierwszego ich przejścia. Twierdził, że przy kolejnych przejściach chcą z nimi obcować coraz mniej. Jest to oczywiście jedna wielka bzdura, a w przypadku powieści graficznych wręcz herezja. Produkcje z tego gatunku często są nieliniowe, mają kilka rozwidleń fabularnych, a nawet i zakończeń, które częstokroć zaprzeczają sobie nawzajem.
Przez te wszystkie lata zupełnie o tym zapomniałem. Tymczasem wystarczyło nie odebrać jednego telefonu komórkowego, który w tym uniwersum Steins;Gate stanowi zapalnik działania maszyny czasu, aby historia potoczyła się zupełnie innym torem. Wręcz przecierałem oczy ze zdumienia w drodze do zakończenia zwanego Obiecanym Renesansem (Promised Rinascimento). Kilka rzeczy wyrwało mnie z kapci i byłem pod wielkim wrażeniem, że scenarzystom udało się utrzymać wysoki poziom pierwowzoru.
Co mogę dodać? Przez kilka lat żyłem w ogromnym błędzie. Dopiero po zobaczeniu wszystkich ścieżek fabularnych w Steins;Gate 0 doceniłem ten tytuł. Może i nie ma tu już tak wielkiego nacisku na podróże w czasie, ale w dalszym ciągu jest to wciągająca opowieść o digitalizacji wspomnień oraz o zagrożeniach jakie niesie ze sobą ślepa wiara w sztuczną inteligencję.
Nie jest to zwykłe wprowadzenie do świata Steins;Gate. To jego integralna część. Muzyka i klimat sf dalej są tu jedyne w swoim rodzaju i stanowią dowód na to, że temu gatunkowi wcale nie jest potrzebna golizna, żeby rzucić czytelnika na kolana. Ta seria zaczynała niegdyś jako kolejny symulator randkowy, który przeszedł na X360 bez echa. Oryginał pewnie by przepadł tak jak inne niszowe produkcje z tego gatunku. Na całe szczęście na podstawie gry wideo powstało jedno z najlepszych anime, które widzowie wręcz pokochali, a część z nich tak bardzo domagała się wydania u nas gry wideo, od której wszystko się zaczęło, że po latach od jego premiery Steins;Gate nie tylko trafił na Zachód, ale stał się też jednym z najbardziej znanych reprezentantów całego gatunku visual novel.
Wszystko to za sprawą doskonale dobranej obsady, która zabawą głosem sprawiła, że chcemy dalej śledzić losy tych japońskich podróżników w czasie. Mamoru Miyano jest wręcz genialny w roli Rintaro Okabe.
Raz jest gadającym do siebie szaleńcem, którego nikt nie bierze na poważnie, innym razem jest człowiekiem, który stracił wszelką nadzieję na lepsze jutro. Mało kto tak jak on potrafi oddać przeróżne uczucia lub stany emocjonalne za pomocą głosu. Jego towarzysze skoczyliby za nim w ogień, a nawet w zgliszcza po Trzeciej Wojnie Światowej. Oni po prostu mu wierzą, a ja wierzę razem z nimi. Bez tego nie da się przecież wciągnąć w wir wydarzeń w danej historii.
Choć bardzo starałem się umniejszyć tej grze, to dziś muszę napisać, że należy umieścić ją gdzieś w środku opowieści, której celem jest raj, zwany tutaj Bramą Steina. To kolejny rozdział tej świetnej opowieści.
Grałem w gry o podróżach w czasie już wcześniej. Niektóre z nich należą do grona najlepszych gier wideo w historii, ale zachwycały mnie one przede wszystkim settingiem i mechaniką zabawy. Natomiast uniwersum Steins;Gate dokłada do tego jeszcze historię, od której wręcz trudno się oderwać i bohaterów, którym ciężko nie kibicować, gdy walczą całym sercem o swoje ideały.
Jestem niezwykle rad, że w Polsce znaleźli się pasjonaci i po wielu latach od oficjalnej premiery SG0 można w końcu ograć ten tytuł po polsku. To głównie dzięki nim wróciłem do tej historii, tym razem na PC, i bawię się z nią od nowa w najlepsze.
👍 : 0 |
😃 : 0
Pozytywna