Recenzje Enishia and the Binding Brand

Kościół popada w długi i tylko zakonnica może go uratować, najmując się do różnych robót. Na wstępie - jeśli ktoś kupił grę i myśli, że jest ok, to zaraz się wnerwi. Dlatego, że ma nawet nie demo. Po prostu będzie biegał do baru i zatrudni zakonnicę jako kelnerkę. Po kilku dniach nazbiera kasę na spłatę i koniec gry... Jeśli się uprze, że nie odda, to po kilku dniach odpali się event z chorą i dostanie na twarz error z brakującym plikiem. No właśnie - brakujący plik. Może zmienia coś darmowe DLC, ale ja poszukałem na stronie wydawcy patcha i zacząłem od nowa (na starym zapisie nie ma co startować). No i zaczyna się gra w której od razu dostajemy dużo szerszy dostęp do lokacji, wzbogacone menu itp. Jest co robić, bo odblokowują się najróżniejsze kontrakty. Uwaga - nie cierpię gier RPG, w które gra się pod presją czasu. Tu tak właśnie w teorii jest. Na spłatę długu jest termin (można też włączyć przedłużkę terminu do 999 dni). Ale jest też możliwość przedłużenia daty zwrotu długu i na mając rozwinięte kontrakty, można tę spłatę przeciągać w nieskończoność. Walka - nietypowa. Nie biegamy po mapach. Właściwie jest jedna mapa z punktami symbolizującymi miejscówki. Potem wchodzimy do lokacji i ukazuje nam się droga podzielona na kwadraciki z różnymi odnogami wiodącymi do celu. Na kwadracikach są zaznaczone eventy. Podczas walki operujemy kośćmi, podczas poruszania się także. Można nie zaliczyć lokacji jeśli przegramy bitwę, albo nie zdążymy przejść mapy w wymaganej liczbie tur. Podczas drogi możemy natrafić na eventy skracające, lub wydłużające ilość tur. Treści rozrywkowe - bieda. To właściwie statyczne obrazki z napisami. Pod tym względem widziałem dużo lepsze gry. Ale to jest gra z niezłą rozgrywką, dlatego nie mam jej za złe. Podsumowując - przerywniki przyrodnicze słabe. Wałka 9 słaba. Głównie dlatego, że nie mamy na nią za dużego wpływu. Rzucamy kośćmi - będziemy mieli szczęście - ok, nie będziemy mieli - pech. Natomiast mamy w grze dużo rzeczy do masterowania i to jest fajne. Gdyby dać tej grze jakąś walkę z prawdziwego zdarzenia, to już byłoby świetnie.