Life is Strange: Double Exposure
Wykresy
95

W grze

5 213 😀     2 394 😒
67,27%

Ocena

$24.99
$49.99

Recenzje Life is Strange: Double Exposure

Kiedy Max Caulfield znajduje swoją przyjaciółkę Safi martwą na śniegu, otwiera drogę do równoległej linii czasu. Tutaj Safi wciąż żyje - i wciąż jest w niebezpieczeństwie! Czy dzięki swojej nowej mocy przełączania się między dwiema liniami czasowymi Max może rozwiązać i zapobiec temu samemu morderstwu?
Identyfikator aplikacji1874000
Typ aplikacjiGAME
Deweloperzy
Wydawcy Square Enix
Kategorie Single-player, Osiągnięcia Steam, Steam Cloud, Pełne wsparcie dla kontrolera
Gatunki Akcja, Przygodowe
Data premiery29 Paźd, 2024
Platformy Windows
Obsługiwane języki Portuguese - Brazil, Spanish - Spain, Simplified Chinese, Traditional Chinese, Russian, English, Korean, Spanish - Latin America, Japanese, French, German, Italian

Life is Strange: Double Exposure
7 607 Łączna liczba recenzji
5 213 Pozytywne recenzje
2 394 Negatywne recenzje
Mieszana Ocena

Life is Strange: Double Exposure otrzymał łącznie 7 607 recenzji, z czego 5 213 to recenzje pozytywne, a 2 394 to recenzje negatywne, co daje ogólną ocenę „Mieszana”.

Wykres recenzji


Powyższy wykres ilustruje trend opinii o Life is Strange: Double Exposure na przestrzeni czasu, ukazując dynamiczne zmiany w odbiorze gry przez graczy wraz z wprowadzaniem nowych aktualizacji i funkcji. Ta wizualizacja pomaga zrozumieć odbiór gry i sposób, w jaki ewoluowała.


Najnowsze recenzje Steam

Ta sekcja przedstawia 10 najnowszych recenzji {name} na Steam, prezentując mieszankę doświadczeń i opinii graczy. Każde podsumowanie recenzji zawiera całkowity czas gry oraz liczbę pozytywnych i negatywnych reakcji, wyraźnie ukazując opinie społeczności.

Czas gry: 887 minut
nice
👍 : 2 | 😃 : 0
Pozytywna
Czas gry: 856 minut
2015. Był to rok niezwykle obfity dla branży gier. Wiedźmin 3. Bloodborne. MGS 5. Można wymieniać po kolei wszystkie większe tytuły które wtedy się ukazały. Jednak dla mnie, ze wszystkich gier które wyszły na przestrzeni roku 2015, zdecydowanie najlepszym i najważniejszym tytułem było Life is Strange. Nie tylko wtedy z resztą, do dziś pierwsza część LiSa pozostaje dla mnie najlepszą grą w jaką kiedykolwiek udało mi się zagrać i do której regularnie co jakiś czas wracam. Tak mniej więcej zaczynam wszystkie recenzje gier z cyklu Life Is Strange. I obawiam się, że niestety używam tego wstępu do recenzji gry z cyklu LiS po raz ostatni. Life is Strange: Double Exposure jest piątą odsłoną przygodówek, traktujących o osobach z nadprzyrodzonymi mocami. W tej części, wyprodukowanej przez Deck Nine, powracamy po 9 latach w buty Max Caulfield, która wykłada teraz na Uniwersytecie Caledon. W grze Max odkrywa, że posiada moc przenoszenia się między dwoma wymiarami, która ma jej pomóc w rozwikłaniu zagadki morderstwa jej przyjaciółki, Safi. Wyobraźcie sobie, że macie swojego ulubionego muzyka. Zajebista osobowość, lata temu wypuścił album który odmienił was na zawsze, potem wypuszczał raz lepsze raz gorsze rzeczy, aż w końcu przychodzicie do prosektorium, a na stole leżą jego zwłoki. Takie uczucia mniej więcej towarzyszyły mi po ograniu najnowsze odsłony, o podtytule Double Exposure. To będzie gorzka recenzja i smutna. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak ważna jest to dla mnie seria. Ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, to juz nie wróci i nie mam ku temu żadnych złudzeń. Ale może zacznijmy od czegoś pozytywnego. Obrana stylistyka, nieco plastusiowa, komiksowa, na granicy realizmu, sprawdza się po raz kolejny. Sprawdzała się w True Colors, sprawdza się i tutaj. Powraca też Max! Ta sama Max którą ja i pewnie wielu z was, pokochało te... 10 lat temu!? Damn, szmat czasu. Tutaj niestety plusy się kończą. Przez pewien czas nawet nie opuszczało mnie wrażenie, jakoby pomysły na tą grę kończyły się na przywróceniu lubianej postaci. Ale w sumie nie do końca tak jest. Przy True Colors wielu zarzucało zbytnią bajkowość głównej lokacji, w której rozgrywała się gra. Tutaj jest pod tym kątem lepiej. Człowiek trochę się czuje jakby łaził po Hogwarcie bez budżetu, ale tutaj jest poprawa pod kątem czucia tego świata. Tyle że o ile w True Colors mieliśmy quasi otwarty świat i to fajnie odświeżało formułę, tak tutaj mamy mało lokacji, wałkowanych w kółko, które sprawiają wrażenie jakby powstały nawet nie dekadę temu, a dwie! Mówię o formule, zamknięcie akcji w tak niewielu lokacjach, na tak małej przestrzeni, było tragicznym pomysłem. Domyślam się, że zapewne ten żart z Hogwartem bez budżetu nie do końca był żartem, bo niestety tutaj chyba najbardziej widać cięcia. Reżyseria cutscenek chyba podobnie padła ofiarą tych cięć, bo wszystkie kadry są jakieś takie... statyczne, nienatchnione, zupełnie jakbyśmy się cofnęli znów, o dekadę, a nawet dwie. Soundtrack, mimo że nie brakuje tu nutek które zostaną ze mną na dłużej, też odgrywał mniejszą rolę niż w poprzedniczkach. No i w końcu fabuła... od czego tu zacząć. Trochę podobnie jak przy otwartym świecie. True Colors było karcone za recykling fabuły z pierwszego Life is Strange. Jeżeli szukacie czegoś lepszego, to Double Exposure nie jest waszą odpowiedzią. W sensie pomysł znowu, był, ale został tragicznie wyegzekwowany. Tempo fabuły nie istnieje dla mnie. Jest pierwszy epizod, jakaś dziura która coś tam tłumaczy i piąty epizod, który jest festiwalem pomieszania z poplątaniem. Jeżeli macie wrażenie, że ta recenzja jest nieco chaotyczna, obwiniajcie o to grę. Próbuję oddać swoje odczucia z fabuły, która była totalnie.. nijaka. Jezu, serio. Max była najlepszym pomysłem jaki miała ta gra. Jedyna postać poza nią, która nie jest jednowymiarowa, to Safi, której przez lwią część gry nie ma. A jak już się pojawia, to nie czujemy z nią żadnej więzi. Nie mamy żadnej ekspozycji (a podtytuł wskazuje wręcz na podwójną...) przed dość istotnym wydarzeniem, czyli jej śmiercią i ponowną rezurekcję chwile później, za pomocą nowej mocy Max. Postaci w poprzedniczkach były naprawdę ciekawe, udawało się skutecznie zbudować relacje, ich historie odkrywane z każdą godziną gry. Tutaj równie dobrze moglibyście postawić tekturowe kontury, tak bardzo te postaci nie mają znaczenia. A jeżeli już jakaś postać ma swoją rolę i historię, to zazwyczaj są to 'antagoniści', którzy mają znikomy czas antenowy i ich backgroundy nie łączą się z nimi samymi. Ich historie są jakby niezwiązane z nimi, po prostu ta postać zrobiła rzecz X i tyle. Koniec. I jeszcze te rozwiązania fabularne, kwestie wytłumaczenia mocy, jakieś zwroty i zjawiska które mają miejsce w grze, to wszystko sprawia wrażenie luźno położonych klocków na sobie, w nadziei że magicznie ułożą się w całość. Dziury są masakryczne. Na przykład na pewnym etapie pojawia się postac agenta, badającego sprawę Safi. Agent na pewnym etapie znika... i tyle. Wytłumaczenie jego zniknięcia nie ma konsekwencji dalej w fabule za bardzo, nic podobnego się nie wydarza, a w dodatku jego wątek kończy się na tym że "w sumie to on nigdy nie istniał". DZIĘKI ZA INFO! O ile we wcześniejszych odsłonach jakoś to próbowano kleić, albo przynajmniej te dziury nie wadziły, tak tutaj równie dobrze mogli mi w paczce z zamówieniem na gre wysłać ser szwajcarski. Apropos Max jeszcze. Tu był taki potencjał aby wgłębić się w psychikę postaci oraz historię. W końcu heloł! Nie widzieliśmy cię 9 lat! Co tam się u Ciebie działo? Jak przepracowałaś swoje traumy? Jest próba ruszenia tych wątków, ale są to zaledwie skrawki. Jakbyście w trakcie suszy byli karmieni słomką. Naprawdę nie dało się tu nic więcej opowiedzieć? Poza tym że Max to w sumie nie chce o tym gadać i poniekąd dalej się z tymi rzeczami nie pogodziła? To było strasznie leniwe. Na koniec nowa super moc Max, czyli przechodzenie między rzeczywistościami. W jedynce Max te rzeczywistości tworzyła, za każdym razem cofając czas i podejmując inne decyzje. Tutaj ma do dyspozycji dwie rzeczywistości w których nie ma żadnego wyboru. A jeżeli już jakiś jest, to albo jest znikomy, albo jest totalnie z czapy. Tutaj drugi zarzut tyczy się zwłaszcza ostatniego, w teorii tego kluczowego. O co tam chodziło? Nie wiem. O coś. Domyśl się graczu. A, no i czasem ta moc albo odbija w stronę starych mocy Max, albo dostaje dziwnych, jednorazowych ulepszeń. WSZYSTKO W IMIĘ FABUŁY! Widać było, że gra doznała względem poprzedniczki wielu cięć budżetowych. Mały spoiler tutaj, w grze pojawia się jedna lokacja z pierwszej części 1:1. Dosłownie, może delikatnie poza oświetleniem i oknem z którego bije mrok i trochę pada śnieg. Ale tak to nie zmienili nic i to bardzo widać. Czy więcej pieniędzy sprawiłoby, że gra byłaby lepsza? Śmiem wątpić, ale doniesienia o kolejnych cięciach w Deck Nine i mocnym znaku zapytania nad serią, wcale nie są dziwiące po zagraniu w Double Exposure. Część mnie żyje nadzieją, że może jednak Square Enix zechce zatrudnić kompetentną ekipę, która przywróci mi wiarę. Ale patrząc na dość wyboistą historię serii, śmiem uważać że to koniec. Jest taki twórca na YouTube, EmpLemon, ma serię 'Never Ever', w której opowiada o rzeczach, które są wyjątkowe, które nie zostaną powtórzone. Pierwsze Life is Strange spokojnie zasługuje na miano Never Ever. Próby ukłonów w stronę pierwowzoru spaliły na panewce. Próby kontynuacji w nowy sposób tej serii tak samo. Niestety to nie wróci. To nie do końca recenzja, to chyba list miłosny, trochę wręcz elegijny. Do czasów które nigdy nie wrócą. Ciężko mi polecić komukolwiek tą część, chyba że tak samo jak ja, cierpisz z tęsknoty. 4.5/10
👍 : 10 | 😃 : 0
Negatywna
Czas gry: 677 minut
Hej piszę recenzję po ograniu całości nie po włączeniu i wyłączeniu jak to niektórzy fani po LIS 1 zrobili i nazwali to "gównem" I mogę powiedzieć że jest to ciekawa część jest dokładnie taka jaką sobie obmyśliłem po ograniu LIS 1 czyli że Max znajdzie kogoś z mocami co będzie potrzebować pomocy przy jej mocach. Na pewno jeśli gra dostanie dodatek lub od razu następną grę kupię ją w ciemno. 2 wątek który mnie zastanawia to czego Społeczność LIS twierdzi że True Colors nie było dobrym następcą bo ograłem gry w kolejności LIS 1 (historia Max & Cloe) po tym zabrałem się za znienawidzone LIS 2 (Well tu już o wiele gorzej było względem historii i wątków - no szczerze nie podobało mi się wcale). Po tym ruszyłem na LIS TC i tak naprawdę poczułem taki prawdziwy potencjał świata przedstawionego jak i więź z postacią dorównujący temu co miałem z pierwszą częścią (Ps LIS 1 ograłem już z jakieś 6 może 7 razy) i nie rozumiem takiego hejtu nie wiem z kąt tak naprawdę. Reasumując Muzyka 8/10 (czasami nie dopasowana do sytuacji) Grafika 7/10 (nie raz miałem problemy z wyrobieniem FPS przy 4K rozdzielczości na karcie RX7900XTX) Sama historia 9/10 (są pewne niedomówienia ale z tego co mi się wydaje to albo wycięty kontent albo coś gdzie odpowiedz dostaniemy w DLC)
👍 : 1 | 😃 : 0
Pozytywna
Przesyłanie plików