Recenzje A Robot Named Fight!
A Robot Named Fight to metroidvania roguelike skupiająca się na eksploracji i zbieraniu przedmiotów. Za każdym razem odkrywaj inny, proceduralnie generowany labirynt i odkrywaj losowe ulepszenia, aby pokonywać przeszkody, znajdować sekrety i eksplodować mięsne bestie.
Identyfikator aplikacji | 603530 |
Typ aplikacji | GAME |
Deweloperzy | Morningstar Game Studio |
Wydawcy | Morningstar Game Studio |
Kategorie | Single-player, Osiągnięcia Steam, Steam Cloud, Wieloosobowy, Spółdzielnia, Pełne wsparcie dla kontrolera, Współpraca na podzielonym ekranie, Udostępniony/Podzielony ekran, Remote Play Together, Karty kolekcjonerskie Steam |
Gatunki | Niezależne, Akcja |
Data premiery | 7 Wrz, 2017 |
Platformy | Windows, Mac, Linux |
Obsługiwane języki | English |

855 Łączna liczba recenzji
752 Pozytywne recenzje
103 Negatywne recenzje
Bardzo pozytywna Ocena
A Robot Named Fight! otrzymał łącznie 855 recenzji, z czego 752 to recenzje pozytywne, a 103 to recenzje negatywne, co daje ogólną ocenę „Bardzo pozytywna”.
Wykres recenzji
Powyższy wykres ilustruje trend opinii o A Robot Named Fight! na przestrzeni czasu, ukazując dynamiczne zmiany w odbiorze gry przez graczy wraz z wprowadzaniem nowych aktualizacji i funkcji. Ta wizualizacja pomaga zrozumieć odbiór gry i sposób, w jaki ewoluowała.
Najnowsze recenzje Steam
Ta sekcja przedstawia 10 najnowszych recenzji {name} na Steam, prezentując mieszankę doświadczeń i opinii graczy. Każde podsumowanie recenzji zawiera całkowity czas gry oraz liczbę pozytywnych i negatywnych reakcji, wyraźnie ukazując opinie społeczności.
Czas gry:
534 minut
Gra ma estetyczną, pikselową grafikę, dobry soundtrack i taki swój specyficzny postapo s-f klimacik. Mechanice poruszania postaci nie mam nic do zarzucenia. Warto zaznaczyć, że twórca wciąż rozwija swoją grę. Polecam.
👍 : 0 |
😃 : 0
Pozytywna
Czas gry:
1523 minut
Ta gra mnie pozytwnie zaskoczyła. Kupiłem ją, bo to metroidvania (xd), ale trochę zajęło zanim ją uruchomiłem. Tak patrząc na screeny i trailery, przypominała trochę metroida, ale nie miałem jakichś specjalnych oczekiwań.
To, że to jest roguelike trochę mnie zaskoczyło (nie przeczytałem opisu, zapomniałem, nwm xd). Jest już parę platformówek/metroidvanii roguelike i wyszły lepiej czy gorzej. A Robot Named Fight akurat się udał. Gameplay jest bardzo przyjemny i metroidowy, fajnie się eksploruje i zdobywa nowe rzeczy. Gra jest tak zaprojektowana, że nie ma bezsensownych zaułków i przedmiotów zapychaczy, wszystko ma jakieś znaczenie i użytek. Trudność jest trochę wysoka na początku, ale jak się zdobędzie wszystko to zwykle nie ma problemów z ukończeniem runu.
Grafika jest ok, niektóry utwory muzyczne są nawet bardzo dobre, więc oprawa jest spoko. Jednak gra cierpi na typowy problem dla tego typu produkcji, czyli powtarzalność. Pomieszczenia są predefiniowane i generator potrafi czasami wrzucić parę takich samych pokoi obok siebie. Mimo wszystko, liczba różnych map jest na tyle duża i są one tak zróżnicowane, że powtarzalność nie przeszkadza aż tak bardzo. Contentu starczy spokojnie na tyle, by kilka pełnych rozgrywek nie było nudnych. Są 3 zakończenia i parę sekretów, a co chwila odblokowujemy jakieś osiągnięcie dające nam nowe przedmioty w następnej rozgrywce, więc można wycisnąć te paręnaście godzin dobrej zabawy. Co ciekawe, gra jest dalej rozwijana i są dodawane nowe rzeczy, ale niestety jest to dość powolne, bo zawartość tworzona jest przez jedną osobę.
Jest też tryb co-op, który może być lekkim rozczarowaniem. Nie mamy możliwości grania 4 postaciami jednocześnie, dodatkowi graczy pojawiają się jako latające kule, które mogą sobie latać i strzelać. Z jednej strony nie to samo co chodzenie i skakanie normalną postacią, ale zawsze coś. A dla czterech "normalnych" graczy jest tryb deathmatch.
Bardzo polecam, przyjemna gra.
👍 : 0 |
😃 : 0
Pozytywna
Czas gry:
8621 minut
Better with each successive approach. Variable and playable. Here death doesn't even frustrate.
👍 : 0 |
😃 : 0
Pozytywna
Czas gry:
1616 minut
A Robot Named Fight - gra, która na pierwszy rzut oka przywodzi na myśl Super Metroida. Kolejna typowa metroidvania? I tak i nie.
Otóż A Robot Named Fight to gra, która jak co najmiej kilka już przed nią, reklamuje się próbą pogodzenia w sobie dwóch filozofii rozgrywki - metroidvanii i rogue-lite'a. Jeśli już słyszeliście takie obietnice, to pewnie przewracacie oczami myśląc "o fajnie ... kolejna gra, która to mówi, a potem dostarcza tylko rogue-lite'a, bo wie że ludzie na ogół nie ogarniają, czym jest metroidvania". Rozwiejmy wątpliwości od razu - A Robot Named Fight to nie Dead Cells, Rogue Legacy, Sundered ani żaden inny rogue-lite, z fałszywą reklamą, czy nieogarniętą społecznością - to zarówno rogue-lite, jak i metroidvania pełną gębą.
A robot Named Fight ma miejsce na planecie robotów, która została zaatakowana i zajęta przez mięsne potwory. Świat jest w ruinie i pokryty ohydną krwawą masą oraz zdeformowanymi straszydłami, chcącymi rozerwać wszystkie pozostałe roboty na kawałki, a ponad to nad powierzchnią planety lewituje Megabestia - wielka kula mięcha wypluwająca na planetę kolejne porcje krwawej, mięsnej apokalipsy. Ocalałych jest niewielu, ale tych kilku, którzy trzymają się przy życiu nie poddają się. Większość ginie, próbując zwalczyć tę apokalipsę, ale to nie przeszkadza im podejmować walki na nowo.
https://youtu.be/JO5w5PnugIs
Tutaj wkracza gracz - każdy z tych robotów podejmujących walkę, to oczywiście kolejne próby przejścia gry przez niego. Zaczynamy w ruinach miasta, a naprzeciw nas znajduje się robot, który przed wyzionięciem ducha, zdoła dać nam jeszcze poradę. I tak zaczyna się pierwsze oraz każde kolejne podejście do gry. Przechodzimy kilka pokojów, rozpaćkując w krwawą miazgę kilka kup mięsa, które stają nam na drodze, może nawet przypadkiem strzelimy w kawałek ściany, z którego zbierzemy ulepszenie do szybkości strzału, obrażeń, albo jeszcze czegoś innego. Następnie widzimy, że ścieżka dalej się rozgałęzia, jeśli wybierzemy prawidłową, doprowadzi nas ona do naszego pierwszego ulepszenia - załóżmy chwilowo, że jest to wybuchowy strzał, zamiast zwykłych kul - widzimy na kolejnych przeciwnikach, że strzały te zadają obrażenia dwukrotnie, bo od uderzenia i od wybuchu. W końcu napotykamy drzwi, które nie wyglądają, jak żadne inne do tej pory - są okute stalą. Te drzwi nie mogłyby zostać otwarte, gdybyśmy nie mieli naszej wybuchowej broni. Ponieważ jednak ją mamy, strzelamy w drzwi, stal od nich odpada, a my możemy iść dalej. W końcu po wyeliminowaniu wszystkich innych ścieżek trafiamy na pokój, w którym muzyka nie gra. Słyszymy mlaskanie, szczękanie zębów, szepty i ambient. Oznacza to jedno - boss. Załóżmy, że nie jesteśmy dobrze obeznani z tego typu grami i sterowaniem - giniemy na naszym pierwszym bossie. Teraz gra proponuje nam zaczęcie nowej rozgrywki. I tutaj się zatrzymajmy.
Otóż wszystko to, co można przeczytać w powyższym paragrafie, to opis tego, jak wyglądają kolejne podejścia do tej gry - zaczynamy, eksplorujemy, strzelamy do przeciwników, znajdujemy zablokowane przejście, lub nasze pierwsze ulepszenie lub nową broń, trafiamy na bossa, zabijamy go, odblokowujemy nową lokację za pokojem z bossem, akcje powtarzamy aż do samego końca, gdy dostaniemy się do Megabestii. Aby całość trzymała się kupy i losowanie mapy oraz przedmiotów było w ogóle możliwe, pula przedmiotów jest podzielona na kategorie. Mogą to być ulepszenia wybuchowe, jak w powyższym przykładzie, ogniste, ulepszenia mobilności itd. W ramach tych kategorii dostępne jest dla nas kilka różnych typów znajdziek. Jeśli do przejścia dalej, będziemy musieli przejść przez wąską szczelinę, to możemy otrzymać transformację w niewielkiego pająkobota, albo przykładowo wślizg. Na mapie znajdują się bloki, które możemy zniszczyć, żeby wyciągnąć z nich ulepszenia do naszych statystyk. Znajduje się też kilka pomieszczeń specjalnych - sklepy, miejsca na depozyt naszej waluty, z nadzieją na wymarzoną nagrodę i co najwyżej dwa check pointy. Te ostatnie są jednak wyłącznie jednorazowego użytku. Odwiedzenie takiego pokoju daje nam gwarancję, że jeśli zginiemy, pojawimy się tam i dostaniemy drugą szansę. Nie będzie jednak kolejnej, ponieważ takie odrodzenie skutkuje zniszczeniem maszyny do odbudowy robota.
Krótko mówiąc: grasz w rogue-lite'a, gdzie każde pojedyncze przejście to coś na kształt ogrywania Super Metroida z randomizerem.
I tak przedstawia się rozgrywka w A Robot Named Fight. Jeśli jesteś fanem Metroida, znajdziesz tu masę frajdy, jeśli jesteś fanem Isaaca, czy Dead Cells, to zwracam uwagę jedynie, że gra nie należy do najtrudniejszych. Jeśli nie jest to dla ciebie problem, a gra wydaje się fajna, to nie widzę powodu, żeby jej nie kupić.
Co jeśli nie jesteś fanem żadnego? No cóż, wciąż polecam grę wypróbować, bo jest zwyczajnie bardzo dobra, ale szanse jej polubienia są stosunkowo niższe.
Może trochę niecodzienna pozycja paragrafu o warstwie audiowizualnej ... ale hej, jest to jednak ta część, która powinna mieć na opinię o grze najmniejszy wpływ. Tak, czy inaczej gra od strony oprawy muzycznej i graficznej prezentuje się świetnie. Bardzo ładny pixelart wyraźnie nawiązujący do Super Metroida, ale stosujący go do kompletnie innych realiów, by nadać grze własnej osobowości. Soundtrack, dostępny do kupna oddzielnie od bazowej gry, nie zawodzi. Pełny jest stylizowanej na retro gitarkowej muzyki pompującej adrenalinę, albo budującej klimat. Zwyczajnie kawał dobrej muzy.
Dla przykładu:
https://youtu.be/W38bWALpc1k
Jak również remiks jednego z tracków gry (ponieważ wersji oryginalnej nie znalazłem na YT)
https://youtu.be/NzWckJoSlN4
👍 : 2 |
😃 : 0
Pozytywna