Recenzje 7 Days to Die

Obecny kierunek aktualizacji zamienia grę z survivala na RPG i to w dodatku słabego.

Cień gry którą była kiedyś, nie tą grę kupiłem, gdybym mógł wolałbym zwrot tych 60 zł wydanych na tą grę. Gra upada, teraz to gra arcade RPG nie survival sandbox 0 mechanik survivalu. Gra nie wymaga mózgu, Od A16 gra zmierza w złą stronę. Piszmy recenzje! Buntujmy się przeciwko twórcom.

Ciężko jest mi napisać dlaczego ta gra jest całkiem dobra, jak obejrzycie jakiś filimik na YT, zapewne nie za bardzo się wam spodoba. Jeśli jednak szukacie czegoś w stylu, piaskownicy z zombie, nieskrępowane budowanie bazy oraz pewną dawkę zbieractwa surowców oraz przeszukiwania niezliczonych lokacji w poszukiwaniu części, broni, komponentów, jedzenia etc. to może się wam spodobać. Gra oferuje wyjątkową wolność, możecie sobie dopasować wiele aspektów rozgrywki jak gracie solo. Ogólnie rzecz ujmując 7DTD potrafi być całkiem odprężającą grą w której szlak Cię trafi na widok kolejne HORDY i kolejnej pary Krzykaczy nawołujących kolejną grupę sztwyniaków by jeszcze bardziej cię dobić gdy kończy ci się amunicja masz kilka statusów a twoja biała broń właśnie się popsuła.

base game is really good played it for at least 200 hours on console and 100 on pc new perks add a lot to the game

super gra w szczególnbości gdy w nocy odpale ognisko i próbuje Zrobić coś do jedzenia i nagle respi sie screamere który jednym krzykiem przywoluje kilkanaście dzikich sprintujących zombie rozwalających całą moją bazę oraz dobytek który budowałem kilka ggodzin ostatecznie mnie zabijając gra 10/10

Gra o kilku obliczaj w zależności od aktualizacji. Rozbudowany system budowy, możliwość kopania i progresja postaci, a to wszystko w celu pogoni za zombi. Duża ilość modów powoduje, że gra może zyskiwać nowe oblicza. Minus, ze mody są spoza steam.

I bought this game many years ago, because it used to be Sandbox survival game, kinda like Minecraft, but after the game relased to consoles, the devs went crazy, scrapped all sandbox aspects of the game and started forcing players to Their RPG-fitted playstyle which is sad. It's not the game i played at first, it's not the game i signed for. It's not the game i would recommend if you are into sandbox survival games like me. #BringBackSandbox

ogólnie to z survivala stał się chujowy rpg z kosmetykami za 40 dychy, jak chcecie dobry survival o zombie to Project Zomboid to totalny sztos

Its not a survival game anymore. Just a grindy mmo-like slop that lost its identity long time ago. Its impressive how devs managed to made most recent version feel more unfinished and unbalanced than some of the oldest alfas

7 Days to Die – z survivalu w grindujący RPG, czyli jak z sandboxa zrobiono nudny loop zadań Kiedyś, za starych dobrych czasów alfy 17 i dawniejszych, kiedy to miałem tę grę na starym koncie, 7 Days to Die było tym, czym miało być w założeniu – prawdziwym sandboxowym survivalem. Klimatyczne, nieprzewidywalne, z otwartym światem, który aż prosił się o eksplorację. Zbieranie gratów, kombinowanie z budową, walka o przetrwanie wśród zombiaków – wszystko to miało swój sens i smak. I co najważniejsze: gra była po prostu przyjemna. Ale potem coś pękło. Dzisiaj 7DTD to już nie survival, a bardziej grindujący RPG z nudnymi jak flaki z olejem zadaniami od handlarzy, które są tak powtarzalne, że po trzecim masz déjà vu, a po piątym masz już dosyć. Najgorsze? Gra sama zabija swoją eksplorację – bo po co masz szwendać się po świecie i ryzykować życie, skoro wszystko i tak znajdziesz albo kupisz u handlarza, który z jakiegoś powodu ma lepszy loot niż opuszczony posterunek wojskowy? Największy policzek? Usunięcie starego systemu ubrań i pancerzy. Kiedyś miałeś wybór – ubiór wpływał na styl gry, warunki atmosferyczne i estetykę. Teraz masz jakieś pancerze "z czapy", wyglądające jak resztki z cosplaya Mad Maxa po trzech piwach. Zero sensu, zero klimatu. A teraz coś o nowej mechanice pogody... Bo przecież nie mogło być normalnie. Kiedyś w 7 Days to Die radzenie sobie z ekstremalnymi warunkami było proste, logiczne i klimatyczne. Zmarzłeś? Odpalałeś ognisko, zakładałeś cieplejsze ciuchy albo wchodziłeś do budynku. Na pustyni? Piłeś wodę, zdejmowałeś grube rzeczy. Złapałeś infekcję na biomie obiętym skarżeniem proste - łykałeś antybiotyk albo miód i po sprawie. A teraz? Teraz żeby przetrwać zimno czy upał, musisz robić jakieś koktajle z lodu, węgla, smalcu i grzybów, które brzmią bardziej jak lewatywa niż postapokaliptyczne rozwiązania. Chcesz się ogrzać? Wypij miksturkę ze smalcu i uwaga kurna śniegu tak śniegu... Dusisz się dynem? Zjedz magiczny sorbet z pieczarek, trawy i węgla no po prostu genialne, nie wspominając o już jakże rakotwórczym z logicznego punktu widzenia smoothi na biom radiacji no cóż parafrazując przysłowie "czym się strułeś tym się lecz" - czym się strujesz tym się chroń. Zamiast logicznych działań – masz pseudoalchemiczne receptury, które tylko frustrują i wybijają z immersji. Zamiast usprawnić to, co działało dobrze, twórcy wcisnęli system, który wygląda jakby był pisany na kolanie w barze podczas happy hour. I to nie działa – ani jako survival, ani jako RPG. Jeśli chcieli utrudnić mogli zrobibić coś takiego - ( wpadłem na to jedząc kanapkę z szynką i serem takie to trudne dla studia które pracuje nad grą 12 lat ? ) mechanika masek przeciwgazowych na biom spalony i radiacji przykładowo robisz na początek primitynwą ze szmatek i gogli i wytrzymuje na spalonym tyle a na radiacji tyle potem możesz robić zaawansowaną maskę który wytrzymuje 3 razy tyle co primitywna z tym że musisz robić do niej filtry np z kutej stali, wody, polimerów i nie wiem tapsów. 12 lat produkcji, a błędy i bugi nadal te same. Zombiaki potrafią dalej tańczyć breakdance na dachu, AI potrafi gubić się na prostej ścieżce, a zapowiadani ludzie i bandyci to już legendarny żart. Obiecywani od 5 lat, ale ich obecność ogranicza się do mitów i forów. Ja rozumiem, że budżet to było sześć skrzynek piwa z butelkami zwrotnymi i 2 kartony konserw mięsnych, ale come on – 12 lat? I teraz najlepsze: gra "wyszła" z alfy. Niby oficjalna premiera. I co z tego, skoro mechaniki nadal śmierdzą alfą, a jako "nowość" mamy... kosmetyczne DLC z pancerzami za 30 zł. Serio? 30 zł za kilka ciuchów w grze, która ma większe problemy niż modowy wybieg. No to już naprawdę żenada poziom premium. No i ta cena – 208 zł?! Kiedyś gra kosztowała 70 zł, a na promocji bywała za 35 zł – i wtedy to był must have. Teraz? Za taką kasę można kupić produkcje AAA, które mają premierę, fabułę i działające systemy. Nawet dziś bym ją kupił, gdyby kosztowała do 100 zł, a na promocji np. za 50 zł – biorę bez zastanowienia. Ale 208 zł za nieukończoną grę z przestarzałymi mechanikami? Nie, dziękuję. Ocena końcowa (dla aktualnej wersji i ceny): 5/10