Recenzje Colossus Down

Join forces with Nika, MechaNika, Agatha and the Great Bleeding Pig in this peculiar and crazy mission of destruction of everything that isn't cool.
Identyfikator aplikacji1394810
Typ aplikacjiGAME
Deweloperzy
Wydawcy Mango Protocol
Kategorie Single-player, Osiągnięcia Steam, Steam Cloud, Wieloosobowy, Spółdzielnia, Pełne wsparcie dla kontrolera, Współpraca na podzielonym ekranie, Udostępniony/Podzielony ekran, Remote Play Together, Remote Play na telewizorze, Karty kolekcjonerskie Steam
Gatunki Niezależne, Akcja, Przygodowe
Data premiery16 Grud, 2020
Platformy Windows
Obsługiwane języki English, Spanish - Spain, Russian, Korean, Catalan

Colossus Down
1 Łączna liczba recenzji
0 Pozytywne recenzje
1 Negatywne recenzje
Negatywna Ocena

Colossus Down otrzymał łącznie 1 recenzji, z czego 0 to recenzje pozytywne, a 1 to recenzje negatywne, co daje ogólną ocenę „Negatywna”.

Najnowsze recenzje Steam

Ta sekcja przedstawia 10 najnowszych recenzji {name} na Steam, prezentując mieszankę doświadczeń i opinii graczy. Każde podsumowanie recenzji zawiera całkowity czas gry oraz liczbę pozytywnych i negatywnych reakcji, wyraźnie ukazując opinie społeczności.

Czas gry: 832 minut
Fabularnie jest to kontynuacja dwóch gier: Agatha Knife i Mechaniki, chociaż na upartego można przejść tą grę bez znajomości poprzednich części. Chyba. Rozgrywka opiera się na totalnie innych zasadach w stosunku do poprzednich tytułów tego studia. Poprzednie części były point and clickami, a Colossus Down to klasyczny beat em up. Gameplay polega na okładaniu biednych mobków, rozwiązywaniu okazjonalnych zagadek logicznych, pokonywaniu krótkich fragmentów platformowo-zręcznościowych. Gra oferuje po drodze parę wyborów moralnych, które mają wpływ na zakończenie tej całej morderczej eskapady. Jest dostępny tryb kooperacyjny, z którego polecam skorzystać, gdyż wtedy można grać obiema bohaterkami, co znacznie rozszerza dialogi jak i umożliwia dodatkowe zakończenie. Co-op jest teoretycznie "kanapowy", ale można użyć Steam Remote Play i wszystko działa jak ta lala. Nie ma polskiej wersji językowej. Tyle słowem wstępu, przejdźmy do oceny. - Walka jest prosta, a combosów mało (są jeszcze umiejętności specjalne), ale dzięki częstej odmianie zadań do wykonania, gra się nie nudzi. Tym bardziej, że przejście całego tytułu zajmuje jakiejś pięć godzin. - Fabuła nie opuszcza poziomu poprzednich gier tego studia. Absurdalna, śmieszna jak i często dość mroczna historia nie ma problemu z byciem zapamiętaną na dłuższy czas. - Grafika jest rysunkowa i stosunkowo prosta, ale ma swój charakterystyczny styl, którego ciężko mi nie lubić. - Poziom trudności jest chyba największym mankamentem. Nie można go wybrać przed rozgrywką, dopiero po jednym rozdziałe gra daje nam wybór: albo spawnujemy się natychmiast po śmierci ( nawet w trakcie walki z bossem) albo permadeath. Czyli albo za łatwo albo za trudno. Odnoszę też wrażenie, iż twórcy nie dostosowali go też do co-opa, bo ilość przeciwników w zasadzie nie różni się od tej w singlowej wersji. Słowem, masz kumpla=masz łatwiej. Trochę słabo. Trochę dziwi mnie decyzja twórców o nie umieszczeniu Agathy w wersji singlowej, bo to duża strata dla pojedynczego gracza. Bossowie w większości są ok, poza finałowym, który momentami opiera się na... szczęściu. Można go tłuc dwie minuty, albo dwadzieścia, jeśli gra cię nienawidzi. - Muzyka jest lekka, łatwa i przyjemna. I tyle. - Voice acting nie jest obecny, a szkoda, bo parę scen zdecydowanie jest tego wartych. Cutscenki są bardzo sympatycznie animowane, więc tylko tego do szczęścia brakuje. Pozostaje zwalić to na mały budżet, bo Mango Protocol to dosyć skromne studio. - Nie ma mikrotransakcji :) Koniec końców jest to bardzo sympatyczna gra, która momentami jest trochę za prosto zaprojektowana i zrobiona. Widać brak doświadzczenia twórców w tej tematyce. Ja i tak bawiłem się dobrze, lecz dla fanów gatunku to niekoniecznie będzie wspaniałe przeżycie. Twórcom mimo wszystko polecam zostać przy point and clickach, one wychodzą im lepiej. Szanuję za eksperyment mimo wszystko. PS. Jedna z sekwencji platformowych, w których postać zostawiona "za ekranem" umiera, jest trochę zbyt skrajnym rozwiązaniem. Co chwilę zostawiałem kumpla z tyłu bo utrzymanie równego tempa było często niemożliwe. Nie dlatego, że jestem bezczelny i cieszyłem się jego rozpaczą. No, może trochę. Ale tak czy siak, trochę to złośliwe.
👍 : 1 | 😃 : 0
Pozytywna
Przesyłanie plików