Borderlands: Claptrap's Robot Revolution DLC

Claptrap's Robot Revolution jest czwartym i ostatnim DLC do Borderlands. Jest to DLC fabularne z nowymi obszarami i przeciwnikami (w tym bossami). Pod koniec głównego wątku dostajemy też 1 dodatkowy skill point dla naszej postaci. Dodatek wprowadza mniej zawartości niż poprzednicy i jest krótszy. Mimo tego, bardzo przyjemnie mi się go przechodziło. Claptrapy to fajni przeciwnicy, fabuła kontynuuje plot twist z końca gry i jest nawet niezła, nowe obszary się przyjemnie eksploruje, a ostatni boss jest fajną i wyjątkowa walką. Nawet misje poboczne są w miarę ciekawe, szkoda tylko że tak często zmuszają do powrotu do poprzednich obszarów już po tym jak wykonaliśmy w nim misje główną. Główną fabułę z większością zadań pobocznych ukończyłem w 2,5 godziny. W ciągu następnej godziny ukończyłem serię quest-ów od Marcusa, którą wcześniej pominąłem bo go nie zauważyłem. P.S. Dodatek możemy zacząć używając szybkiej podróży do Tartarus Station. + Kontynuuje ten dziwny plot twist pod koniec fabuły z podstawowej gry + Zadania mają jakieś tło fabularne i dialogi, nawet jeśli krótkie i są w większości przyjemnie się je robi + Nowy, zupełnie nowy boss fight i kilka innych fajnych reskinowych bossów + Zupełnie nowi przeciwnicy - różne rodzaje Claptrap'ów, a także pracownicy Hyperiona. Oprócz tego, zostali tu zreskinowani prawie wszyscy oponenci z podstawki. + Nowe lokacje, które choć są w podobnej kolorystyce do tych z podstawki to jednak mają trochę wyjątkowych rzeczy i całkiem ładne widoczki + 1 skill point za ukończenie fabuły - Cały dodatek jest trochę krótki i jest sztucznie wydłużany przez jeszcze gorsze niż w podstawce i poprzednich DLC rozmieszczenie questów. Praktycznie po każdym ukończonym głównym zadaniu pojawia się nowy poboczny quest, który kieruje nas do tej samej lokacji w której właśnie ukończyliśmy zadanie główne i do której nie mamy po co wracać