Borderlands: Mad Moxxi's Underdome Riot DLC

┈┈╱▔▔▔▔▔▔▔▔▔▔▔▏ ┈╱╭▏╮╭┻┻╮╭┻┻╮╭▏ ▕╮╰▏╯┃╭╮┃┃╭╮┃╰▏ ▕╯┈▏┈┗┻┻┛┗┻┻┻╮▏ ▕╭╮▏╮┈┈┈┈┏━━━╯▏ ▕╰╯▏╯╰┳┳┳┳┳┳╯╭▏ ▕┈╭▏╭╮┃┗┛┗┛┃┈╰▏ ▕┈╰▏╰╯╰━━━━╯┈┈▏

Nuuuuuuuuuuuuuuuda w chuuuuuuuuuuuuuj... pew..pew..pew...

Mad Moxxi's Underdome Riot jest drugim DLC do Borderlands. Wprowadza nową lokację (The Underdome) dostępną z menu szybkiej podróży. Lokacja ta jest hubem, w którym są wejścia do 3 aren, a także bank. Bank jest bardzo przydatną nowością i niestety jedyną rzeczą dla której te DLC jest warte zakupu (no i jeszcze osiągnięcia, jeśli komuś na tym zależy). Dodatek zaczyna się od zaakceptowania zadania w ramach którego musimy zrobić te 3 areny, na każdej jest 5 rund po 5 fal każda. Każda runda, w 5 fali kończy się jednym z bossów z gry podstawowej. Areny te są... no cóż arenami, swego rodzaju trybem survival dla tej gry w której walczymy z nadchodzącymi jedna po drugiej falami wrogów. Niestety brak w nich jakichkolwiek nowych przeciwników, dodatek nie wprowadza też żadnych nowych broni. Od rundy 2 wzwyż będą aktywowane modyfikatory wprowadzające różne ciekawe zmiany, jak np. większa prędkość wrogów i graczy, zmniejszona grawitacja, czy takie czysto utrudniające jak zwiększona celność wrogów czy mniejsze obrażenia przez nich odnoszone. Te modyfikatory to jedyna rzecz, która nie sprawiła że nie zasnąłem w trakcie pierwszego zadania. Nawet z nimi jednak, robiąc ostatnią arenę bardzo mi się nie chciało kontynuować. Nagrodą za ukończenie tego wszystkiego jest 1 skill point do dyspozycji na dowolną zdolność oraz... odblokowanie rozszerzonych wersji tych aren, w których zamiast 5 rund jest ich 20?! O ile nie będę próbował kiedyś przechodzić gry w co-opie na 100%, to raczej nigdy nie spróbuję do nich podejść. I to tyle, to cały dodatek. Żadnych nowych broni, żadnych nowych przeciwników. Jedynie powtarzalna rozgrywka na tych samych 3 mapach, które nawet nie wyglądają jakoś strasznie ciekawie. Jedyną nagrodą w tym wszystkim jest 1 skill point i bronie, które wypadają co rundę w miejscu w którym się zespawnowaliśmy, ale nie trafiłem w nich ani na nic nowego ani na nic przydatnego. W większości był to szmelc najniższej jakości do sprzedania. Każda z aren po raz pierwszy (5 rund) zajęła mi około 40-50 minut. + Wprowadzenie banku, w którym możemy przechowywać do 12 naszych przedmiotów + Moxie jest świetnym komentatorem + Nowe utwory dźwiękowe + Ciekawe modyfikatory na arenach - Mizerne nagrody (oprócz +1 skill pointa za skończenie pierwszego zadania dostajemy tylko losowe bronie, które w większości są najniższej jakości) - Żadnych nowych przeciwników, broni ani ulepszeń - Nużąca, powtarzalna rozgrywka - Niektórzy przeciwnicy po prostu stoją w miejscu i nic nie robią przez co musimy opuszczać stanowisko strzeleckie i ich szukać po mapie - Brak fabuły, zadań i jakichkolwiek większych nowych lokacji - jest to tryb survival, który powinien być częścią gry