Recenzje DEADBOLT

Great game

SAMO GĘSTE #48: Deadbolt Przed nami gra godna uwagi z kilku powodów. Pierwszy personalny to, że nic mnie chyba tak nie odstręcza od gier jak stealth (może poza mikropłatnościami). Nie ma w skradaniu obiektywnie nic złego, ale zwyczajnie nie lubię. A jednak tui mamy tag stealth a grało mi się świetnie. Co jeszcze? Twórcy/ Hopo Games jest znane praktycznie tylko z obu części Risk of Rain, a ten zapomniany trzeci element jest również wart uwagi. Deadbolt z resztą łatwo poznać jako produkcję Hopo Games. Jest tu ten pikselowy, ale charakterystyczny sznyt podobny do Risk of Rain. Jestem tu zdecydowanie fanem. Podobnie ma się rzecz z soundtrackiem. Chris Christodoulou podobnie jak w Rorze zrobił świetną robotę. Utwór "Blood on the Dancefloor" to dla mnie wyjątkowy highlight. Jak więc wygląda sprawa z tym rzekomo stealthowym gameplayem? W Deadbolcie wcielamy się w ponurego żniwiarza i naszym celem jest pozbycie się mafii nieumarłych. W tym celu musimy się dostać do serii budynków i wszystkich ich wystrzelać. Widok z boku daje nam od początku bardzo dobry ogląd sytuacji. To wszystko daje nam pewnego rodzaju dynamikę podobną do hotline miami. Musimy wymyślić jakiś plan pozbycia się przeciwników, a zręcznościowymi elementami możemy nadrobić jego niedoskonałość lubi wpadki w trakcie wykonywania. To chyba właśnie gdzieś tutaj dobrze wchodzi ta równowaga. Skradanie w Deadbolcie daje nam przewagę pozycji, ale akcja jest nadal nieunikniona. W tym różni się od wielu skradanek. Wykrycie nie powoduje żadnego alarmu, nie daje nam gorszego zakończenia, nie zabiera nam punktów, achievementów nic. Ot będziemy musieli lepiej strzelać, to ciągle przyjemna rozgrywka. A że poziomy są dość krótkie to taka wpadka za bardzo nie boli. W grze jest też sporo ciekawych pomysłów, mamy szeroki arsenał broni która odblokowuje się w trakcie kampanii i szeroką gamę przeciwników z różnego gatunku nieumarłych. Śmiesznie też pamiętam korzystało mi się z mechaniki, gdzie możemy poruszać się kanalizacją pomiędzy łazienkami w każdym pokoju. Wreszcie wspomniałem o muzyce i arcie, ale nie dodałem, że wszystko to spina się w naprawdę przyjemny klimat, gdzie jesteśmy tym tajemniczym i małomównym żniwiarzem. Na koniec pozostaje mi polecić Deadbolta. Na pewno tym, którzy maniaczyli w Ris of Rain a o nim nie słyszeli. Podobnie miłośnikom Hotline Miami i Katany Zero, myślę, że znajdziecie w tym podobne DNA gameplayowe. I wreszcie miłośnikom stealthu. Dajcie mi proszę znać czy to faktycznie stealth gra czy po prostu tag jest z dupy i pieprzę głupoty.