Recenzje Elementary My Dear Majesty!

amazing sometimes

Zabawna, choć momentami lekko przerysowana fabuła prowadząca głównego bohatera zamku króla aż na obcą planetę. Krąg kulturowy zbliżony - są np. bałałajki, które trzeba wręczyć rycerzom aby zagrali. Rycerz, który przegrał swoją zbroję w karty. Królewna, która zamieniła się w potwora być może dlatego, że jadła wieczorem tort i nie chodziła na fitness (co się zresztą niektórym kobietom naprawdę może zdarzyć). Szkielet bibliotekarza, który był zamknięty w bibliotece od kilku lat, bo nikt nie przychodził po książki (jakże to aktualnie typowe). Tytuł gry pasuje momentami idealnie do rozgrywki, gdy pozostaje jeden ostatni element do znalezienia. Elementarnie jest oczywiście widoczny, często zresztą w okolicy środka ekranu. Gracz jako dobry detektyw musi szukać, przybliżać i oddalać widok, oraz go obracać - co jest czasem absolutnie niezbędne aby posunąć grę dalej. Owszem, wygląda to jak pixel hunting, ale w trzech wymiarach. Są mikro-gry typu przesuwanki, memory, ale najlepsze jest przenoszenie rzeczy dźwigiem oraz strzelanie z armat i katapult. To się naprawdę autorom udało. Pierwsza plansza jest sprawdzianem, czy gra będzie się podobać czy też nie. Jeśli uda się odlecieć z latającej wyspy na wyspę króla, to zabawa będzie gwarantowana. Gra w celu przykucia uwagi wykorzystuje naturalną ludzką cechę do wprowadzania porządku w nieuporządkowanym świecie, dodając do tego niezbyt skomplikowane zadania do rozwiązania. Pozycja w sam raz aby zająć młodszych graczy na jeden lub dwa wieczory.