Recenzje Garshasp: Temple of the Dragon

The mighty mythological hero, Garshasp, travels into distant lands in search for the secrets hidden in the temple of the dragon, unaware of the hidden dangers and creatures awaiting him in the cursed lands.
Identyfikator aplikacji99410
Typ aplikacjiGAME
Deweloperzy
Wydawcy Digital Dragon
Kategorie Single-player, Częściowe wsparcie kontrolera
Gatunki Niezależne, Akcja
Data premiery24 Wrz, 2012
Platformy Windows
Obsługiwane języki English, Persian

Garshasp: Temple of the Dragon
3 Łączna liczba recenzji
2 Pozytywne recenzje
1 Negatywne recenzje
Mieszana Ocena

Garshasp: Temple of the Dragon otrzymał łącznie 3 recenzji, z czego 2 to recenzje pozytywne, a 1 to recenzje negatywne, co daje ogólną ocenę „Mieszana”.

Wykres recenzji


Powyższy wykres ilustruje trend opinii o Garshasp: Temple of the Dragon na przestrzeni czasu, ukazując dynamiczne zmiany w odbiorze gry przez graczy wraz z wprowadzaniem nowych aktualizacji i funkcji. Ta wizualizacja pomaga zrozumieć odbiór gry i sposób, w jaki ewoluowała.


Najnowsze recenzje Steam

Ta sekcja przedstawia 10 najnowszych recenzji {name} na Steam, prezentując mieszankę doświadczeń i opinii graczy. Każde podsumowanie recenzji zawiera całkowity czas gry oraz liczbę pozytywnych i negatywnych reakcji, wyraźnie ukazując opinie społeczności.

Czas gry: 5 minut
This game have Trojans, on steam.
👍 : 0 | 😃 : 1
Negatywna
Czas gry: 100 minut
Garshasp: The Temple of the Dragon przedstawia wydarzenia, które miały miejsce przed tymi znanymi z Monster Slayer. Bardzo krótki dodatek nie wnosi w sumie nic nowego do rozgrywki - główny bohater, wrogowie, walka - to pozostało bez zmian. Niewielkim plusem jest dodanie kilku ciekawych zagadek logicznych, których brakowało w poprzedniej części. Niestety gra, która powinna zostać bardziej dopracowana względem oryginału tak naprawdę jest znacznie gorsza. Dużo błędów w trakcie rozgrywki, zła praca kamery i ciężkie sterowanie naprawdę utrudnia rozgrywkę. PLUSY + nowe zagadki logiczne. MINUSY - niezbyt ciekawa, okrojona do minimum historia, - dużo błędów (blokowanie się postaci w przedmiotach), - zła praca kamery, - bardzo krótka rozgrywka, - powtarzające się walki.
👍 : 2 | 😃 : 0
Negatywna
Czas gry: 156 minut
Zacznijmy od tego, że polecam tę grę, ale nie za pełną cenę. Sam dorwałem ją jak była przeceniona z 17.99 na 1.75 zeta, nie żałuję wydania na nią niecałych dwóch złotych, ale prawie dwudziestu żałowałbym ostro, bo nie jest to ani długa, ani wciągająca produkcja, także jeśli się czaicie, to polecam czekać na promkę. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z Garshaspem, to moje pierwsze zetknięcie z tym bohaterem i... cóż. No uśmiałem się, podchodząc do tego byłem świadom, że nie czeka mnie przygoda, tylko masa ciśnięcia beki, więc stricte nie miałem CZYM się zawieść. Opowieść zaczynamy w lesie, Garshasp i jego brat szukają tajemniczej Świątyni Smoka, po krótkiej cutscence bohaterowie rozdzielają się, my - sterujący tytułowym Garshaspem - znajdujemy w oka mgnieniu ruiny starodawnej budowli, które przez około dwie godziny będziemy przemierzać, szukając jakiejś magicznej buławy. I tyle. Fabuła prosta jak drut, Jestem przekonany, że gdybym znał tę grę i nie utykał głupio na kilka-kilkanaście minut szukając dalszej drogi, to ukończyłbym tytuł w około 40 minut. Co było fajnego w Garshaspie i Świątyni Smoka? - Gra ma w sobie coś, co momentami przywodzi na myśl "Prince of Persia". Oczywiście obie produkcje są jak piernik i wiatrak, nie ma najmniejszego porównania, ale jednak coś ten Garshasp zrobił, że mi się skojarzyło. - Bardzo ładny smok na końcu! Taki chunky boy, grubiutki, fajniutki, z karczychem masywnym jak taran oblężniczy, strasznie mi się spodobał! - Prostota walki, niewymagające starcia - pozycja idealna jeśli jesteście chorzy albo zmęczeni po pracy i nie macie pomysłu co ze sobą zrobić wieczorkiem. - Bardzo zabawna. Naprawdę, jeśli gracie nie oczekując fajerwerków, to wyjątkowo mocno pośmiejecie się na tragicznych, paskudnych cutscenkach! - Gra stara się regularnie urozmaicać rozgrywkę. Jak jej to wychodzi to już inna sprawa, ale doceniam, że co rusz, kiedy akurat nie walczyłem, na mojej drodze stawały proste jak drut łamigłówki, za każdym razem innej natury, dzięki temu na sekundkę wyrywałem się z monotonii! Co było NIEfajnego w Garshaspie? - Kamera. Ja naprawdę doceniam klasyki typu: Resident Evil, Devil May Cry czy Silent Hill, gdzie kamera zawieszona jest pod pewnym kątem i śledzi bohatera, ale my nie mamy bezpośredniego wpływu na jej ruch, w Garshaspie jednak ten zabieg nie działał w 100%. Czasami faktycznie, kamera obracała się w stronę, w którą mamy iść, co naprawdę pomagało, ale przez większość czasu ma się w głowie "czemu, kurde, nie mogę się porozglądać, ja tu nic nie widzę!". Może nie było absolutnej tragedii, ale problem jest na tyle irytujący, że musiałem o nim wspomnieć. - Sterowanie. A raczej brak menu, w którym w każdej chwili można podejrzeć kontrolki. W 1/3 gry utknąłem przez to na dobre dziesięć minut i zdążyłem wcisnąć WSZYSTKIE klawisze na klawiaturze, nim w końcu sięgnąłem po pomoc w postaci gameplaya na yt, żeby odkryć jak się wspina na ściany. - Kombosy. Teraz pewnie większość z was myśli: cooo, jak kombosy mogą być wadą? ? ? No więc mogą, a konkretniej wadą jest to, że całą grę można przejść spamując przycisk "e" i wykonując jedną sekwencję ruchów. Serio. Dlatego to właśnie wada, niby mamy tych pięć kombosów na krzyż, ale jeśli mam być szczery, dopiero na koniec gry zorientowałem się, że owe kombinacje przycisków istnieją, osobiście doszedłem aż do ostatniego bossa nie korzystając z nich, bo walka była tak łatwa i niekreatywna, że nie potrzebowałem nic poza okazjonalnym machaniem mieczem i tym nieszczęsnym "e". - Fabuła i czas rozgrywki. No co tu dużo mówić, fabuła jest tak skąpa, że brzmi jak pomysł na rp wrzucony na tematyczną grupkę na fb, a nie jak cały wątek przewodni. Dodatkowo nie pomaga tu fakt, że Świątynię Smoka przechodzimy w maksymalnie dwie godziny (a to pod warunkiem grania pierwszy raz i częstego utykania w miejscu przez niewiedzę gdzie iść dalej). Bieda pod tym względem, tutaj akurat nie mam litości, jestem tym aspektem kompletnie rozczarowany. - Postacie, zwłaszcza główny złol. W Gorshaspie nikt nie jest osobą, wszyscy są tekturkami, ale o ile w tych trzech-czterech pół minutowych cutscenkach mamy szansę choć trochę przyjrzeć się głównemu i jego bratu, o tyle złol pojawia się dwa razy, za pierwszym razem na około pięć sekund, chyba nawet się wtedy nie odzywa, a za drugim (JEŚLI KOGOŚ TO OBCHODZI, TUTAJ SPOILER!) na końcu, kiedy okazuje się, że ten randomowy ork ma być naszym finalnym bossem. To był tak z czapy wyjęty wątek, ja kompletnie nie wiedziałem co się dzieje, czemu walczę z jakimś goblinem a nie pięknym smoczyskiem! - Dubbing. To co się dzieje z kwestiami wypowiadanymi przez postacie to jakiś żart. W całej produkcji odzywają się czterej aktorzy głosowi - Gorshasp, który brzmi jak po spaleniu czterech paczek mocnych fajek i popiciu ich whisky, taki edgy nastolatek, kompletnie to nie pasuje do dorosłego mężczyzny. Poza nim odzywa się jego brat - ten z kolei brzmi tak jak ja za czasów szkolnych, kiedy polonistka wywoływała mnie na środek i kazała przemawiać przed klasą, każdy z lękiem społecznym zrozumie o co chodzi i jaki w takich sytuacjach ma się głos; faceta wzięli chyba z ulicy, bo cały czas miałem wrażenie, że koleś boi się mówić do mikrofonu. Kolejny jest główny boss, temu nieco zmodulowali głos i... welp, brzmi jak najtańszy możliwy złol, czasami ryczy, czasami wydaje dzikie, zabawne odgłosy ("RAWWWR!", "ARRRRGH!"), generalnie bez szału, sztampa. Ostatni jest narrator czytający znajdowane po drodze notatki. Ja naprawdę próbowałem go słuchać i aż do połowy gry podnosiłem te nieszczęsne papierki, ale gość mówił tak nudnym tonem, że nie dałem rady i odpuściłem. - Strona wizualna. Istnieje i chyba więcej nie muszę mówić, starczy wam, że brat głównego nie ma jamy gębowej, tylko wyciętą w modelu dziurę na usta. Dobrej, ponarzekałem, pozachwycałem się gadem, to chyba wszystko, co miałem do powiedzenia. Powtarzam: grę polecam tylko na przecenie jak jest za dwa złote, w innym wypadku odradzam zakup, bo będziecie zwyczajnie żałować, za niecałe dwie dychy lepiej sprawić sobie pierwszy epizod Sally Face. A teraz garść przydatnych tipów, przez nieznajomość których zdarzyło mi się utykać: - W tej grze jest podwójny skok, jeśli szybko wciśniecie dwa razy spację, Garshasp doskoczy do krawędzi pionowych ścian i się ich chwyci. - Przycisk "E" służy nie tylko do podnoszenia notatek i interakcji z przedmiotami, można go też spamować na małych lub wytrąconych z równowagi przeciwnikach, by zrobić im natychmiastowe zabójstwo. Nawet końcowego bossa dało się powalić na chwilę za pomocą "e", także całą grę da się przejść tylko na tym jednym klawiszu. - Gdy odblokujecie trzy filary do kręcenia mostem w okrągłej świątyni pamiętajcie, że trzeci filar porusza DRUGIM mostem, nie tym pierwszym. Tak, tego nie było wcześniej widać, ale mosty są dwa, dzięki temu, że można ustawić oba na raz możliwe staje się wykonanie czasowego czelendżu. Jeśli antywirus wykryje wam wirusa, dodajcie plik Gorshasp.exe do wyjątków bądź wyłączcie Avasta (czy cu tam macie) na czas gry!
👍 : 0 | 😃 : 0
Negatywna
Czas gry: 17 minut
3/10 wciągalność: 3/10 grafa: 4/10 audio: 4,5/10 +powiedzmy ciekawe potwory +lasek i zameczki +/-siekanka +/-muzyka -kamera tak wiruje, że zbiera na wymioty -bzidal :P -fabuła -mapy -grafika pikseloza -prince of persia dla ubogich -nawet osiągnięć nie dali
👍 : 2 | 😃 : 0
Negatywna
Czas gry: 116 minut
Po wymiernie nie tak nieudanej pierwszej części włączyłem drugą. Przywitały mnie ostre spadki fps, zacinanie się bohatera i słabsze zagadki. Jedyną przewagą nad pierwszą częścią jest to, że się włączała bez problemu. Część mapy się powtarza. Nie ma nawet dwóch broni. Zawartości tu tyle co alkoholu w szampanie marki Piccolo. ;] Ocena: 2,5/10. Po przejściu pierwszej części żałuję tych kilkudziesięciu minut na Garshasp: Temple of the Dragon.
👍 : 2 | 😃 : 0
Negatywna
Przesyłanie plików