Recenzje The Dream Machine: Chapter 1 & 2

The Dream Machine to wielokrotnie nagradzana gra przygodowa point & click o odkrywaniu snów innych ludzi. Jest budowana ręcznie przy użyciu takich materiałów jak glina, karton i brokuły.
Identyfikator aplikacji94300
Typ aplikacjiGAME
Deweloperzy
Wydawcy The Sleeping Machine
Kategorie Single-player, Osiągnięcia Steam, Steam Cloud, Karty kolekcjonerskie Steam
Gatunki Rekreacyjne, Niezależne, Przygodowe
Data premiery11 Maj, 2012
Platformy Windows, Mac
Obsługiwane języki English

The Dream Machine: Chapter 1 & 2
21 Łączna liczba recenzji
21 Pozytywne recenzje
0 Negatywne recenzje
Negatywna Ocena

The Dream Machine: Chapter 1 & 2 otrzymał łącznie 21 recenzji, z czego 21 to recenzje pozytywne, a 0 to recenzje negatywne, co daje ogólną ocenę „Negatywna”.

Najnowsze recenzje Steam

Ta sekcja przedstawia 10 najnowszych recenzji {name} na Steam, prezentując mieszankę doświadczeń i opinii graczy. Każde podsumowanie recenzji zawiera całkowity czas gry oraz liczbę pozytywnych i negatywnych reakcji, wyraźnie ukazując opinie społeczności.

Czas gry: 980 minut
10/10 point and click PERFECTION
👍 : 0 | 😃 : 0
Pozytywna
Czas gry: 238 minut
zaskoczyła mnie bardzo trzeba pomyśleć lubie takie gry
👍 : 0 | 😃 : 0
Pozytywna
Czas gry: 975 minut
genialnie pokręcona, ciekawa fabuła, z przyjemnością odkrywa sie klejne poziomy
👍 : 0 | 😃 : 0
Pozytywna
Czas gry: 4208 minut
RECENZJA DOTYCZY KOMPLETNEJ GRY (ROZDZIAŁÓW 1-6) Uwielbiam animację poklatkową mimo iż jest to bardzo czasochłonne i mozolne to to co dzięki niej wychodzi ma w sobie coś przyciągającego i z miejsca przykuwa moją uwagę czy to gry czy filmy. O ile w branży filmowej mieliśmy dość sporo dużych komercyjnych produkcji jak np. filmy od studia Laika jak Koralina i Paranorman czy filmy Tima Burtona jak Gnijąca Panna Młoda Frankenweenie i Vincent to w grach animacja poklatkowa jest rzadko spotykana. I oto pojawia się The Dream Machine produkcja będąca czymś więcej niż pierdołą na 15 minut. Nie oczekiwałem wiele kupiłem pierwszy i drugi rozdział sprzedawane razem po atrakcyjnej cenie. I z miejsca pokochałem tę grę bez zastanowienia kupując pozostałe rozdziały. To jedna z najoryginalniejszych i jedna z najlepszych gier w jakie grałem. Ale zacznijmy od początku. FABUŁA W The Dream Machine wcielamy się w Victora Neffa który wraz ze swoją narzeczoną Alicią wprowadza się do nowego mieszkania w miejskiej kamienicy. Jak wiadomo przeprowadzka nie jest łatwa od prostych problemów pokroju dosłownego siedzenia na kartonach czy kanapy która utknęła w głównym wejściu po dziwne sny Alicii o tajemniczym właścicielu kamienicy, enigmatycznej notatki poprzedniego lokatora mieszkania czy odkryciu ukrytych kamer monitorujących sypialnię narzeczeństwa. Z końcem drugiego rozdziału dowiadujemy się o tytułowej Maszynie Snów która zbuntowała się i zamierza przejąć władzę nad snami wszystkich mieszkańców kamienicy. Naszym zadaniem jest oczywiście powstrzymać złowrogi byt. Gra na początku świetnie buduje atmosferę tajemnicy. Niektórzy mogą powiedzieć że mimo to jest to kolejna historia o ratowaniu tych dobrych przed tym złym ale to błąd bo to w jaki sposób ją poznajemy i na ile wątków postaci lokacji i ciekawych pomysłów się natkniemy sprawia że możemy nawet zapomnieć o naszym głównym celu i po prostu dać się porwać wykreowanemu tutaj światu. The Dream Machine wyciąga po gracza ręce chwyta go jak najmocniej potrafi i nie puszcza do samego końca. GRAFIKA Grafika została wykonana głównie z gliny i kartonu ale wykorzystano też wełnę, watę, brokuły czy.... kondomy. Obiekty animowane zostały natomiast wprawione w ruch metodą poklatkową jak już wspominałem. Nadaje to grze oryginalności charakteru i jeszcze bardziej potęguje wyjątkowy niecodzienny klimat produkcji. Niektórych może denerwować lekkie rozmycie ruchu Victora kiedy ustawimy na maxa prędkość poruszania się ale jest to tycia wada która w żaden sposób nie przeszkadza w eksploracji. Słyszałem też zarzuty wobec modeli postaci że są kanciaste niezgrabne i koślawo animowane ale to również potęguje klimat, co pozwala odczuć jeszcze bardziej tę oniryczność w mogłoby się wydawać zwykłych ludziach. Ogólnie oprawa graficzna podkreśla faktyczną fizyczność przedstawionego świata i jego surrealistyczny klimat ze snów. Jak najbardziej na plus. AUDIO Dźwięki w grze są dość standardowe i stoją na przyzwoitym poziomie. Minusem jest tu brak dubbingu i polskiej lokalizacji. Wszystko musimy czytać a jeśli ktoś ma problemy z angielskim to prawdopodobnie straci całą przyjemność z gry. Tak więc jeśli znasz dobrze angielski i nie boisz się trochę poczytać nie uznasz tego za wielką wadę. Muzyka w grze to głównie ambienty które budują atmosferę. Kawałek przygrywający w 4 rozdziale we śnie starszej pani naprawdę zjeżył mi włos na głowie. Jest też normalna muzyka ale jest jej mało. Mimo to jest świetnie dobrana i pasuje do charakteru gry. Tutaj przytoczę utwór grający pod koniec trzeciego rozdziału i w zwiastunie. Nie jest on oryginalnym dziełem twórców ale tak pasuje do gry i naprawdę potrafi wywołać emocje. Pod tym względem również jest bardzo dobrze. ROZGRYWKA Przejdźmy do najważniejszego elementu. Gra jest przygodówką point and click. Zbieramy przedmioty i używamy ich w odpowiednim miejscu, gadamy z postaciami, okazjonalnie połączymy dwa itemy ze sobą czy rozwiążemy jakąś łamigłówkę. Zagadki w grze są logiczne i trzymają się kupy. Nie uświadczymy tutaj klikania wszystkim na wszystko. Niektóre są naprawdę zmyślnie wykombinowane ale mnie jakimś cudem problem sprawiły te najbardziej logiczne. Np. jak zatrzymać drzwi by się nie zamykały? Latam po lokacji szukam i myślę a wystarczyło po prostu postawić ogranicznik leżący zaraz obok. Tzw. polowania na piksele też tu za bardzo nie ma, wystarczy się tylko skupić i uważnie eksplorować lokacje. Te są naprawdę fajnie zaprojektowane i mówią nam więcej o charakterze osoby której podświadomość właśnie zwiedzamy. Odwiedzimy np. statek wycieczkowy czy las w klimatach fantasy. Przejście gry za pierwszym razem zajęło mi AŻ 29 GODZIN. Pewnie dlatego że nie mogłem się oderwać i wąchałem każdą ścianę. Ogólnie czas ten można skrócić do 10-15 godzin może nawet mniej. KLIMAT Wszystkie wyżej wymienione elementy tworzą i budują niesamowity klimat. Jest surrealistycznie i tajemniczo. Mimo śmiesznych glinianych ludków jak niektórzy pomyślą przedstawiona w The Dream Machine historia jest wyjątkowo osobista i poważna: podejmująca tematy śmierci, przemijania, poświęcenia, związku małżeńskiego, morderstw, okaleczania czy walki z własnymi wewnętrznymi demonami. To historia bardzo ludzka i wiarygodna pełna świetnie napisanych dialogów i mrocznych momentów podchodzących pod horror i groteskę. The Dream Machine przez to ciekawe połączenie normalnej osobistej historii z surrealistycznym tripem po zakamarkach cudzej podświadomości nie pozwala się oderwać i wciąga jak diabli. WADY No dobra tak tutaj słodzę ale coś tu musi przecież być nie tak w końcu nie ma gier idealnych. Niektórych może odrzucić grafika która może na pierwszy rzut oka wydawać się śmieszna i nieatrakcyjna. Zakończenie całej gry też może wywołać mieszane odczucia: albo poryczymy się jak bóbr albo wkurzymy i już nigdy w grę nie zagramy. Wszystkie wady Maszyny Snów to jedynie kwestia gustu i subiektywnego podejścia. PODSUMOWANIE The Dream Machine to wyjątkowa gra. Specyficzna ale posiadająca własny charakter i styl na pierwszy rzut oka prosta w swoich założeniach ale cholernie wciągająca. Jeśli wahasz się nad kupnem, bądź już masz i nie odpaliłeś to daj jej szansę. Zarówno fani przygodówek jak i początkujący powinni się dobrze bawić jeśli nie będą oceniać książki po okładce i dadzą się wciągnąć. Polecam bardzo gorąco! I pamiętaj Maszyna cię kocha.
👍 : 0 | 😃 : 0
Pozytywna
Czas gry: 857 minut
[h1]Sztuka pisania zakończeń[/h1] "The Dream Machine" zaczyna się melancholijnie. Przeprowadzka do nowego mieszkania, śniadanie z ukochaną, rozpakowywanie kartonów... to wszystko za kilka godzin zostanie zastąpione dosadnym gore i brutalnym światem pełnym trudnych historii. Cockroach Inc. robią coś co wydawało mi się niemożliwe, czyli tworzą grę pełną krwi, masakry i cierpienia... z gliny i kartonu. To co wyróżnia Maszynę Snu to fantastycznie wykonana warstwa wizualna, która wybija się na tle konkurencji o jakieś dwa poziomy. Dbałość z jaką zostały zaprojektowane lokacje zapiera dech w piersiach, zdarzało mi się przystanąć w lesie i oglądać drzewka. Nie wspominam nawet o uczcie dla oczu w sekwencji finałowej (Kubrick by klasnął). Ale dobrze, do tej pory opisywałem "The Dream Machine" jak rzeźnię dla krów, w której brudno, flaków pełno i śmierdzi. Nie, gra nie jest przez cały czas krwawą jatką, ale kiedy przemoc się pojawia jest niezwykle obrazowa i bezpośrednia. Przez większość czasu gra hipnotyzuje nas na różne sposoby. Raz odwiedzimy baśniową niczym krainę, innym razem minimalistyczno-futurystyczno-pusty świat, kiedy indziej bezludną wyspę bez szansy na ratunek. Gracz jest zaskakiwany na każdym kroku, świat snu jest w pełni eksploatowany, więc możemy mówić o w pełni wykorzystanym potencjale. Jako, że mówimy o grze przygodowej warto wspomnieć o zagadkach. Tutaj sytuacja ma się dobrze. Zagadki są dobrze przemyślane i logiczne, czasami potrafią być cwane i trzeba pomyśleć nieszablonowo, co moim zdaniem jest jak najbardziej na plus. Jeśli nie jesteś przygodówkowym wyjadaczem, nie zniechęcaj się, myślę, że poradzisz sobie bez problemu. Co jednak boli to bardzo miałkie zakończenie rodem z księgi banałów. Jest zdecydowanie za krótkie, gracz czuje się prawie "wypchnięty" z gry, do tego jest schematyczne i niezbyt interesujące. Jednakże jestem w stanie zrozumieć autorów, w momencie tworzenia tak rozbudowanej historii z tak dobrze napisanym światem, ciężko zamknąć to wszystko satysfakcjonującym odbiorcę zakończeniem. Jeśli do tej pory nie zdołałem Cię przekonać, że warto powiem tak: Kupiłem na promocji, ale kupiłbym nawet za pełną cenę. Myślę, że w realiach Steama to duży komplement :)
👍 : 0 | 😃 : 0
Pozytywna
Czas gry: 813 minut
The most beautiful and most detailed game I've ever played. Every level has been hand made and digitalized. I've played many point and click games but most of them are just so simple they don't require any thinking from the player. The Dream Machine actually lets you wander around for a long time thinking what to do next, what did I miss and why am I not proceeding. That of course results in a satisfaction after you finally find a way to solve a puzzle. The main thread is really addictive and you can't just exit the game and go to do something else. It's just stuck to your head like a good book and makes you wonder what's next. I would maybe complain for how long I had to wait for next chapters but game like this simply needs time to be perfect and it's really hard to implement all the animations to it so I can only say that it's well worth waiting.
👍 : 0 | 😃 : 0
Pozytywna
Czas gry: 798 minut
To recenzja całej gry. Słyszałam takie ochy i achy na temat "The Dream Machine", że w końcu postanowiłam w nią zagrać. I fakt, jest to dobry, a nawet bardzo dobry tytuł. Ale czy wspaniały? Niekoniecznie. Naprawdę trudno mówić o TDM bez spoilerów, więc zaznaczę tylko ogólnie - jako Victor Neff wprowadzamy się z żoną Alicją do nowego mieszkania. Kobieta spodziewa się dziecka. Pierwsze kroki w nowym życiu stawiamy dość typowo - ogarniamy sprawy związane z przeprowadzką, pomagamy żonie, lecz wkrótce do akcji wkraczają tytułowe sny. To gra naładowana symbolizmem i znaczeniami - Jung i Freud tańczą z radości, a z boku stoją Lovecraft i jego Kraina Snów, podrygując w takt muzyki. Najlepsze jest chyba to, że gra nie daje nam praktycznie żadnej odpowiedzi co oznaczają poszczególne mary, dzięki czemu możemy sobie sami dużo dopowiedzieć. Na przykład [spoiler]sen Victora na bezludnej wyspie jest dość oczywisty - eskapizm i strach przed ojcostwem - ale czemu pielęgniarka śni o lesie rodem z fantasy? Mężczyzna na wózku jest bardzo zakompleksiony, stąd potępieńcze głosy w jego śnie, ale czemu wszystko jest w cyberprzestrzeni?[/spoiler] Światy snów są dziwaczne jak to tylko możliwe, co akurat bardzo dobrze współgra z przygodówkową konwencją - czasem by rozwiązać zagadkę trzeba mocno przestawić swój sposób myślenia na zgodny z logiką nie naszą, a snów. Skoro o tym mowa, to same zadania należą raczej do tych nie za trudnych. Dialogi też zostały genialnie napisane, są bardzo żywe i naturalne. Co zatem jest tu nie tak? Po pierwsze tempo, które jest, hmm, senne. Dla mnie gra tak naprawdę rozkręciła się dopiero gdzieś w okolicach piątego (z sześciu) rozdziału, a i tak sporo jest tu łażenia z góry na dół i fetch questów. Gdy na początku gry łaziłam po budynku w tę i nazad, myślała, że jednak zrezygnuję z grania. Sama historia... słyszałam opinie, że jest ona tak niesamowita, że nic lepszego nie znajdę, natomiast grałam w to i grałam, i cały czas miała,m z tyłu głowy przeczucie, że to już gdzieś było. Może nie wszystko, ale motywy oniryczne były już znane w starożytności... Jest jeszcze kwestia zakończenia, które jest... złe? Koszmarne? Nie na miejscu? Bez większych spoilerów, ale jeżeli całą historię bohater walczy ze Złem (zarówno zewnętrznym, jak i wewnętrznym, w przypadku Victora jest to [spoiler]strach i niechęć przed ojcostwem[/spoiler]), to jednakowoż [spoiler]gracz spodziewa się wielkiego Triumfu pod koniec. Tymczasem nasz bohater niemalże bez walki zgadza się na plan Złego. Tak, niby uratował wszystkich, ale mnie pozostawiło to z potwornym poczuciem niesmaku[/spoiler]. Gra jest niemal w całości wykonana z gliny i tektury - żywię ogromny szacunek do twórców, bo roboty mieli mnóstwo, a efekt wyszedł im zarówno niesamowity, jak i straszliwy. Postaci są zdeformowane, a groteska wylewa się z całego ekranu. Bardzo kiepsko wypadła za to muzyka - ot, coś tam sobie w tle brzdąka i chyba tylko efekt zaskoczenia/strachu wypadł fajnie. Kiepsko też, że przygodówka z tak dobrze napisanymi dialogami nie jest zdubbingowana. To dobry tytuł, nie za trudny, ale dla dojrzałego odbiorcy. Nie ma się co nastawiać na arcydzieło, ale to kawał dobrze wykonanej roboty.
👍 : 0 | 😃 : 0
Pozytywna
Czas gry: 783 minut
Po rozegraniu czterech rozdziałów (w grze jest w ich sumie sześć) odniosłem wrażenie, że wcelowałem w dziesiątkę z wyborem gry. The Dream Machine miało wszystko, czego się spodziewałem po przygodówce tego typu – a i tak zdołało mnie mile zaskoczyć! Wykorzystana w grze plastelinowa, ręcznie robiona grafika przywoływała sympatyczne wspomnienia z The Neverhood, gry mojego dzieciństwa. Chociaż, podobnie jak w tym starszym tytule, forma graficzna służyła również przekazaniu nieco dracznej, nieprzyjemnej atmosfery – nie wyzbywaliśmy się tego uczucia w trakcie gry, i bez wątpienia był to udany zabieg twórców. Naprawdę przypadł mi do gustu również soundtrack. Zwłaszcza serwowana w drugim rozdziale, w określonej lokacji, muzyczka wydała mi się naprawdę chwytliwa i ponownie pomyślałem o wiekowych już przygodach Klaymena i genialnej oprawie muzycznej autorstwa Terry’ego Scotta Taylora. Na wysokości zadania stanęli także autorzy w odniesieniu do zagadek. Wyróżnić tutaj muszę rozdział trzeci, który w logiczny sposób prowadził nas przez narrację przy użyciu poszczególnych przygodówkowych puzzli. Każda przedstawiona zagadka stanowiła pewne wyzwanie, nie pozwalając się nudzić, ale również nie przeciągała niepotrzebnie czasu rozgrywki, skazując gracza na bezmyślne podróżowanie po lokacjach. Sama historia, chociaż nie mogę powiedzieć, żeby była najwyższych lotów, stanowiła zgrzebną obudowę dla gry. Mocnym jej aspektem były przedstawione postaci, bo większość napotkanych NPCów wydawała się naprawdę ciekawa. Podobne odczucia wywoływał u mnie protagonista. Wszystko mi się pięknie spinało... Aż do feralnego piątego rozdziału. I następującego po nim finału, czyli odcinka szóstego. Wszystko co przywołałem wyżej – zostało w jakiś sposób w tych dwóch rozdziałach wypaczone. Zwłaszcza w kontekście prowadzonej narracji. Wydaje się, iż twórcy pogubili się nieco w swoim onirycznym tkaniu historii i zanadto dali się ponieść wyobraźni. Efektem jest nieco pretensjonalna, trochę bezsensowna końcówka, która pozostawia niesmak. Idzie za tym sposób formułowania łamigłówek do rozwiązania – wiele z nich staje się po prostu żmudnych, irytujących lub zbyt abstrakcyjnych. Wymagają znienawidzonego przeze mnie „klikania wszystkiego na wszystkim”, co spotęgowane jest mnogością dostępnych (chociaż właściwie niepotrzebnych w tej liczbie) lokacji. Szkoda. Ostatecznie – to gra warta polecenia. Ale niestety końcówka pozostawia wiele do życzenia.
👍 : 0 | 😃 : 0
Pozytywna
Czas gry: 1522 minut
Gra przygodowa z niecodzienną grafiką. Animacje wykonano z wykorzystaniem postaci z plasteliny sfilmowanych poklatkowo na tle makiet. Ma to swój urok choć nie wszystkim taki styl może przypaść do gustu. Ale największą zaletą gry jest jej fabuła; już dawno nie grałem w tak zaskakującą (wielokrotnie!) i oryginalną przygodówkę. Ciekawe rozwiązania w rozgrywce i stopniowo rozwijająca się historia (która dopiero pod koniec ujawnia dokąd zmierza), sprawiają, że "Dream Machine" potrafi nieźle wciągnąć. Stopień trudności zagadek rośnie wraz z kolejnymi rozdziałami historii. W 5 i 6 części gracze mniej zaprawieni w przygodówkach mogą mieć trochę problemów. Tym bardziej, że znacznie zwiększa się liczba dostępnych lokacji i trzeba nieraz wrócić w stare miejsca. Ale nie odbiera to zbytnio przyjemności delektowania się świetną historią. Polecam! Moja ocena: 5/6
👍 : 2 | 😃 : 0
Pozytywna
Czas gry: 1957 minut
Dobra przygodówka z ciekawą grafiką. Cała oprawa graficzna opiera się na glinie i kartonie. Ma ona swoistą estetykę. Postacie i sceneria gry są groteskowe. Wykonanie i fabuła dają niesamowite odczucia. Niektóre sceny są tak mocne, że dziwiłem się, "że to przeszło". Długo wzbraniałem się przed zakupem tej gry bo myślałem sobie: Co za paskudztwo. Nie będę w to grał. Ale miło się zaskoczyłem. Jest to przygodówka, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Myślałem, że gładko ją przejdę porozwiązuję sobie zagadki, a tu niespodzianka: gra podejmuje głębokie tematy egzystencjalne, etyczne. Jestem mile zaskoczony i polecam fanom przygodówek. UWAGA Gra jest długa :)
👍 : 3 | 😃 : 0
Pozytywna
Przesyłanie plików