Recenzje Candleman: The Complete Journey

Nie za długa, spokojna, z baśniowym klimatem i ciekawymi mechanikami. Jak wskazuje tytuł, wcielamy się tu w niewielką świeczkę, która w pogoni za marzeniami wyrusza w niebezpieczną i pełną przemyśleń podróż. I tu zaczyna się cała zabawa - poziomy, po których się poruszamy, są strasznie ciemne, a my mamy ograniczony czas na ich rozświetlenie. Jeśli nie wykorzystamy go mądrze, możemy się wypalić. Albo wpakować w pułapkę, których zresztą nie brakuje. Tak więc nie przechodzimy kolejnych etapów, pokonując hordy przeciwników czy wykonując skomplikowane manewry. Tutaj kluczem do sukcesu jest umiejętne dysponowanie pozostałym nam woskiem, bez którego nie mamy jak zapłonąć i giniemy. Mimo to wcale nie jest nudno. Każdy rozdział przynosi ze sobą nowe mechaniki, dzięki czemu wykorzystujemy nasz płomyk na wiele różnych sposobów. Zresztą nie tylko on niesie ze sobą ukryte możliwości ;) Poza tym wszechogarniający mrok nadaje rozgrywce unikalnego klimatu, nieraz zmuszając nas do zapamiętywania drogi, poruszaniu się "na czuja" czy... zbierania znajdziek :) Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to do polskiego tłumaczenia, bo boli w oczy. Poza tym jest git. Sterowanie jest proste i przyjemnie, grafika urzeka światłocieniem, a soundtrack - choć ograniczony do ambientu - fajnie zgrywa się z aktualnym nastrojem, nadając całości "filmowego" klimatu. Jeśli lubisz nietuzinkowe rozwiązania w grach i nie przeszkadza ci "brak akcji" - polecam :)