Recenzje Operation: Matriarchy

Operation: Matriarchy is a science fiction first-person shooter. In the 24th century mankind has formed itself into the Federation of Earth, and has colonized several other planets. However, around 2350 a mysterious virus ravages the colony planet of Velia, targeting only the females within the population.
Identyfikator aplikacji435420
Typ aplikacjiGAME
Deweloperzy
Wydawcy ESDigital Games
Kategorie Single-player, Karty kolekcjonerskie Steam
Gatunki Akcja
Data premiery29 Styc, 2016
Platformy Windows
Obsługiwane języki English, Bulgarian, Polish, Russian

Operation: Matriarchy
1 Łączna liczba recenzji
1 Pozytywne recenzje
0 Negatywne recenzje
Negatywna Ocena

Operation: Matriarchy otrzymał łącznie 1 recenzji, z czego 1 to recenzje pozytywne, a 0 to recenzje negatywne, co daje ogólną ocenę „Negatywna”.

Najnowsze recenzje Steam

Ta sekcja przedstawia 10 najnowszych recenzji {name} na Steam, prezentując mieszankę doświadczeń i opinii graczy. Każde podsumowanie recenzji zawiera całkowity czas gry oraz liczbę pozytywnych i negatywnych reakcji, wyraźnie ukazując opinie społeczności.

Czas gry: 349 minut
G ówno.
👍 : 1 | 😃 : 0
Negatywna
Czas gry: 475 minut
TL;DR Typowy rosyjski FPS nie wyróżniający się niczym procz designu postaci, który jest bardziej obraźliwy niż interesujący. Słaby wybór broni, nędzny design poziomów, brak muzyki i drętwy dubbing (również polski), nietrzymajaca się kupy fabuła przedstawiona za pomocą ścian tekstu, która jest niczym więcej jak mizernym fanfikiem Star Treka, nie polecam. Pełna rozkmina: Rosyjskie FPS-y pierwszej dekady XXI wieku są bardzo specyficzne. Ciężko było się pomylić, a zawsze były moim guilty pleasure. Omawiany tu tytuł jest typowym przedstawicielem rosyjskiej myśli shooterowej. Jest to produkcja tak zła, że ciężko sobie wyobrazić skąd tak wysokie noty na Steamie. No, ale przejdźmy do moich wrażeń. Wielkim imperium Velian (które jest tytułowym matriarchatem, ale o tym zaraz) jest rządne podboju kosmicznego, postanawia zerwać kilkuletni pokój z Federacja Planet (brzmi znajomo, nie?) i atakuje jedną z ich stacji kosmicznych. Komandor Armstrong jest jednym z oficerów Gwiezdnej Floty (wciąż nic nie świta?) który znajduje się na stacji. Przebudzony z kriosnu postanawia wziąć sprawy we własne ręce i powstrzymać inwazję. Tyle gwoli wstępu fabularnego, w miarę postępów, Operacja Matriarchat raczy gracza idiotycznymi dialogami i kretyńskimi zwrotami akcji. Ogółem cały koncept tej gry opiera się na założeniu że trzeba przyciągnąć gracza cyckami bo inaczej nawet nie spojrzy na naszą grę. To ten sam rodzaj stuleji umysłowej, który usłyszałem z ust twórcy gry Nina: Kroniki Agenta, gdzie typ stwierdził, że gracze będą często ginąć by sobie popatrzeć. Tutaj goście poszli o krok dalej i rzucili przeciwko graczowi całą armię lasek, żeby sobie popatrzył jak zwłoki wypinają na niego poslady albo prężą cyce w agonalnej pozie. Fuj. Przy czym, cały setting to marnej jakoś fan fiction Star Treka, poza oczywistymi nawiązaniami mamy tu wątek Velian, którzy (które?) są marna podróba Borg, a zakończenie (ściana tekstu to normalnie streszczenie story arcu Seven z ST Voyager. Wstyd. Muszę jednak zwrócić uwagę, że ten mierny fanfic wprowadza parę zmian względem Star Treka, otóż Velianie tworzą społeczeństwo matriarchalne, w którym mężczyźni pełnią rolę jedynie materiału genetycznego, za to kobiety są tu wojownikami i w ogole robią wszystko. Członków społeczności nie modyfikują, jak Borg, augmentacjami technologicznymi, lecz biologicznymi. Każda z półnagich przeciwniczek jakie napotyka Armstrong to jakieś mutanty. Gra porusza nawet wątek, że Velianie modyfikują stację kosmiczną za pomocą ludzkiego DNA i gracz trafia do korytarzy wyglądających jakby podtrzymywały je ludzkie kości. To był jeden z tych momentów, gdy złapałem mocną podjarke, że może tkwi tu jakiś potencjał. Uwibiam Biopunk, a jedyną gra, która mądrze podjęła ten podgatunek sci-fi była starenka już Evolva (swoją drogą, liczę na rerelease na Steamie), ale cóż. Wątek ten urywa się szybciej niż się zaczyna, plansz na obcym statku jest może 6, 7, a w gruncie rzeczy są tak samo kiepsko zaprojektowane jak cała reszta gry. Jak już wspomniałem, OM to klasyczny FPS, a zatem chodzi tu o dojście z punktu A do punktu B po drodze czyszcząc kolejne identyczne pomieszczenia z przeciwników. Na koniec planszy dostajemy statystyki. Nie żeby to miało jakieś znaczenie, i tak nie da się podejrzeć ich później, albo ograć pojedynczych poziomów w celu poprawienia wyników. Trzeba wczytać save, lub zacząć te denna fabułę ponownie. No, szkoda bo pod względem designu najbliżej tej grze do Serious Sama, a tam gracz ma pełną swobodę w co i jak chce grać. Oprawa audiowizualna to pokaż kunsztu lenistwa skonfrontowane to z ambicjami. Jak już wspomniałem, level design jest słaby, ale przyznaję, że trafiają się sekcje, które robią wrażenie. Przypominają klasycznego Prey z 2006 roku, ale jest ich raptem kilka i szybko się kończą. Cała reszta to standardowe korytarze, brzydkie i nudne. Muzyka istnieje tylko w menu a odgłosy strzałów to jakieś plucie pestkami czy coś. Nie da się tego słuchać. Polecam pobranie fanowskiego (sic) patcha dodającego soundtrack i poprawiającego odgłosy. Ah, bym zapomniał, dubbing. Wprawdzie dialogi to tylko kilka zdań ukrytych pod tabulatorem (tak, to ten rodzaj narracji gdzie "zadaniami" gracza są dialogi), są tu też kwestie mówiono przez aktorów - jakieś trzy zdania. Są tak zle, że aż sam zaniemówiłem. NIE POLECAM.
👍 : 3 | 😃 : 1
Negatywna
Czas gry: 394 minut
Fajnie sie strzela ,minigan robi robotę i ragdol wchodzi ostro . Fajny klimat i stwory erotyczne :P Końcówka w statku obcym trochę myląca i łatwo sie zgubić
👍 : 0 | 😃 : 0
Pozytywna
Przesyłanie plików