Recenzje Blackthorn Arena: Reforged

Gra z dobrym pomysłem. Jesteśmy lanistą, a raczej bylibyśmy, gdyby chodziło o Rzym, ale to nie Rzym. To jakaś fikcyjna kraina. Dostajemy własną arenę, która jednak ma złą reputację, ze względu na kiepskie wybory ojca lanisty. Odbudowujemy reputację, mając na dzień dobry dwójkę gladiatorów. To jest fajna gra dla ludzi, którzy lubią masterować, bo masterowania jest sporo. Masterujemy: - użycie różnych rodzajów broni - profesje - doświadczenie, czyli wbijanie w statystyki - zawody (trener, lekarz, kucharz itd.) Możecie mi wierzyć, że sporo tego. W walkach gladiatorskich, jak i zwykłym treningu można nabić sobie guza. Nieoperowana kontuzja potrafi zmniejszyć statystyki na stałe. Walczymy na arenach, potem napadamy na karawany, czy wioski w poszukiwaniu niewolników. No właśnie. Niewolników obu płci można kupić i wytrenować, ale to kosztuje (mogą też zginąć). Możemy też uczestniczyć w walkach na sposób rts-owy, lub nawet fps-owy. Jest fajnie. Stop. Teraz przejdziemy do mrocznej strony księżyca, której tak łatwo nie zobaczycie. 1) Wcześniej była gra Blackthorn Arena i została porzucona z dużą ilością bugów (nie grałem, tak słyszałem). 2) Ta gra też ma bugi. 3) Ma też DLC, które pojawiły się niebawem po wydaniu gry. 4) Ekrany ładowania ponoć zostały poprawione a i tak ładują się długo. Podsumowanie. Fajny pomysł, ale sugeruję najpierw obejrzeć grę na Youtube, bo moim zdaniem gra zostanie porzucona i trzeba będzie pogodzić się, że patchów nie będzie. A gra nie jest dopracowana optymalizacyjnie, dlatego wypadałoby sprawdzić, czy w tej formie wam pasuje. Mi właśnie gra zatrzymała się nie chcąc przejść do dnia następnego. Może ruszy po ponownym wgraniu zapisu, a może już nie.