Recenzje Cave Crawler

Końcówka lat 90. Sterujemy jaskiniowym łazikiem-skanerem, naszym zadaniem jest odnajdywać zaginionych w jaskiniach (czy raczej, co tu się oszukiwać - ich zwłok), oczywiście Rzeczy Idą Nie Tak. Co jest HOT: + retro oprawa; + ogólnie doceniam pomysł… A co NOT: -… i ubolewam, że końcem końców niewiele z niego wynika; - zbyt szybkie odsłonięcie głównego sekretu odbiera aury tajemniczości; - początkowo niepokojąca atmosfera jaskini szybko powszednieje (a jak jeszcze sobie zdasz sprawę, jak działają odgłosy w tej grze, to już w ogóle po klimacie grozy…); - gejmplej sprowadza się monotonnej, powolnej jazdy przez szaro-bure otoczenie, z płynną kamerą niewzruszoną nierównościami teren; - pozdrawiam tych, którzy i tak tę żmudną wycieczkę wydłużyli zgubieniem się czy przegapieniem punktu do skanowania; - zazwyczaj każdą recenzję horroru rozpoczynam od spoilerowej sekcji, w której zawieram informacje o potencjalnych triggerach czy wrzaskowyskokach… ale tu literalnie nie mam co wpisać przy tym symulatorze niemrawego jeżdżenia, tak bardzo nic się nie dzieje w tej grze. Po części jest to wina tego, że zamiast skupić się na jednym konkretnym pomyśle, twórcy próbują luźno powrzucać kilka słabo zarysowanych motywów bez powiązania, przez co krótkie doświadczenie traci jakikolwiek impet. „Cave Crawlera” trudno nie polecić w binarnym systemie oceniania Steama, no bo mała gierka za niecałe dziesięć złotych, która przynajmniej próbuje wyłamać się ze schematu nietypową scenografią i perspektywą. Tylko co z tego, skoro po obiecującym początku dostajemy puste lokacje z nieprzyjemnym sterowaniem, kiepskim tempem i niesatysfakcjonującym zakończeniem. A że za dziesięć zyla… Lepiej je przeznaczyć na tabliczkę czekolady.